Kuching - FanTOUR
Ostatnie wpisy
+48 605 24 24 20
fantour@fantour.eu
+48 605 24 24 20
Top
FanTOUR  / Nasze Podróże  / Borneo  / Kuching
Malezja Borneo orangutany Kuching

Kuching

Malezja Borneo Artykuły

Leśni ludzie zagrożeni przez cywilizowanego człowieka

Ja sem nietoperek z jeleniej jaskini

Kuching Dzień po Dniu

Singapur  –  Borneo, Kuching

19 kwietnia 2017 

 

O 11.45 wylatujemy z Singapuru do malezyjskiej stolicy prowincji Sarawak na Borneo.

 

Borneo Kuching 30 300x169 - Kuching

Borneo

 

Borneo to trzecia co do wielkości wyspa świata po Grenlandii i Nowej Gwinei. Dzielą się nią trzy państwa: Brunei, Indonezja i Malezja a Malezja dodatkowo dzieli się na stany Sarawak i Sabah. My postanowiliśmy tym razem zapoznać się głównie z częścią Malezyjską, z króciutkim epizodem w Brunei. Bardzo chcieliśmy jechać też do części Indonezyjskiej – szczególnie na przecudne rajskie wysepki, ale niestety na stronie polskiego MSZ ciągle jest wyraźna rekomendacja: tam nie podróżować. Filipińscy piraci porywają białych turystów dla okupu, a uzbrojeni po zęby Indonezyjczycy ponoć sympatyczni nie są, sfrustrowani faktem, że nie potrafią niesubordynowanych turystów upilnować. Traktują nas, poniekąd, jako kłopot. Podchodzę to takich relacji z dużym dystansem. Wielokrotnie przekonaliśmy się, że w większości są mocno przesadzone, jednak zostałam przegłosowana, a wręcz zakrzyczana, przez pozostałych współtowarzyszy podróży. Odpuściłam: w malezyjskiej części Bornego jest tyle do zobaczenia, że nudzić się nie da rady.

Na Borneo najtaniej dostać się ze stolicy Malezji Kuala Lumpur, skąd lata malezyjska linia Air Asia.  My przylecieliśmy z Singapuru, bo zdecydowanie wolimy to multikulturowe i tolerancyjne państwo-miasto, zaprojektowane zgodnie z zasadami Feng Shui, od wielkomiejskiego zgiełku KL. Mieliśmy tam też parę zaległych marzeń do spełnienia ?

O 13.10 lądujemy w Kuching. Na lotnisku zatrzymują nas celnicy a raczej dwa plecaki Kaśki i Marka. Dojrzeli na rentgenie butelki z alkoholem. U mnie i u Seby jakoś nie dojrzeli, a ja przecież miałam jeszcze dodatkowo butelki z octem na ewentualne ukąszenia żarłocznych pijawek. Na rentgenie powinny wyglądać tak samo jak wódka. Kasia z Markiem muszą wszystko wyjąć z plecaka i zaprezentować, co takiego wwozimy do muzułmańskiego kraju. Pan celnik ogląda polską wódkę na wszystkie strony, konsultuje coś z współpracownikami, dopytuje nas, ,co to takiego. W końcu zwraca narzędzie zbrodni i z bardzo przepraszającym uśmiechem dopytuje jak jest ‘dziękuje’ po polsku. Przeprasza jeszcze z pięć razy za kłopot i dziękuje za wyrozumiałość. Ogólnie można do Malezji wwieść litr wysokoprocentowego alkoholu, albo dwa wina, albo piwo, ale nie pamiętam już ile, chyba 20 puszek 0,33l.

Następnie kierujemy się do punktu sprzedaży kart SIM. Jest ich kilka w bardzo podobnych cenach. Kupujemy ważną 30 dni kartę Hot Link. Ma ponoć najszerszy zasięg. Procedura trwa chyba z godzinę, ale wychodzimy z zapewnionym kontaktem ze światem.

Na lotnisku wykupujemy pre-paid taxi, dostajemy bilecik, pan z obsługi prowadzi nas do właściwego wozu i jedziemy do zarezerwowanego jeszcze w Polsce Hostelu Hero.

Hostelik jest bardzo fajnie pomyślany. Ma świetną lokalizacje: blisko przystanku autobusowego, rzeki i  nadrzecznej promenady, 15 minut spacerem promenadą od starej chińskiej dzielnicy. Centrum zaraz za rogiem (chociaż tam akurat nie wiem po co chodzić: same banki i sklepy).

Są tam cztery prywatne pokoje bez okien i dormitorium z oknami.

W pokojach rządzą odpowiednio różni superbohaterowie: Superman (my go wylosowaliśmy). Ścianę zdobił komiks a nad łóżkiem wisiało supermenowe przebranko. Ale dość wysoko, nie zdejmowaliśmy i nie przebraliśmy się

 

Borneo Kuching 24 300x169 - Kuching

Hero Hostel w Kuching

 

Są dwie wspólne łazienki, kuchnia, w której rządzi Hulk z czajnikiem, ogólnie dostępną kawą herbatą, cukrem, solą, pieprzem, oliwą, ketchupem i jakimiś innymi sosami.

 

Borneo Kuching 48 300x169 - Kuching

Hero Hostel w Kuching

 

Borneo Kuching 47 300x169 - Kuching

Hero Hostel w Kuching

 

Borneo Kuching 46 300x169 - Kuching

Hero Hostel w Kuching

 

Jest też coś w rodzaju saloniku z figurkami super-bohaterów, sofą, playstation i TV.

 

Borneo Kuching 107 300x169 - Kuching

Hostel Hero w Kuching

 

Hostelik jest bardzo czysty i tani. Stosunek jakości do ceny powala: w naszym przypadku wyszło 38 PLN za pokój. Obsługa genialna! Bardzo serdecznie pozdrawiamy Reginę! Chyba pierwszy raz w życiu zostawiliśmy obsłudze w podziękowaniu czekoladki.

 

Borneo 1 e1528798825988 300x169 - Kuching

Dzięki Regina 🙂

 

Hostelik jest na trzecim piętrze i prowadzi do niego obskurna klatka schodowa: minus. Trochę nam miny zrzedły jak otworzyliśmy prowadzące do niej wąskie drzwi z byle jakiej dykty. Ale wybrałabym go ponownie przy kolejnej wizycie.

Hostel ma zaprzyjaźnioną, lekko zdezelowaną taksówkę, która za całkiem przyzwoite pieniądze woziła nas po okolicach Kuching. Uwaga: kierowca bardzo słabo mówi po angielsku, wszystko trzeba ustalić przez wyjazdem z recepcjonistką Reginą.

Zrzucamy plecaki i ruszamy w miasto. Po miasteczku najlepiej przemieszczać się piechotą. Wszystkie atrakcje są w miarę blisko siebie.

Kuching znaczy po malajsku „kot”. Co chwilę natrafiamy na coraz to brzydsze i dziwaczniejsze pomniki kotów.

 

Borneo Kuching 3 300x179 - Kuching

Pomnik w Kuching

 

Jest kilka teorii jaką genezę ma nazwa. Najsympatyczniejsza z nich wiąże się z Brytyjczykiem James’em Brook, pierwszym radżą Borneo. Kiedy wysiadł ze swojego statku, zapytał co to za miasto wskazując dłonią na zabudowania. Witający go Malaj myśląc, że wskazuje na harcujące obok koty odpowiedział ‘kuching’ i tak już zostało. Wracając pewnego razu taksówką chcieliśmy wytłumaczyć naszemu bardzo słabo mówiącemu po angielsku kierowcy, żeby wysadził nas pod pomnikiem kotów, gdzie znajdowała się nasza ulubiona garkuchnia. Dla ułatwienia pokazaliśmy panu ów pomnik na wyświetlaczu aparatu jednak pan radośnie powtarzał tylko ‘Yes, yes – kuching, kuching’ i nawet zaczął miałczeć ? Problemy komunikacyjne pozostają jak widać ponadczasowe.

Kuching to stolica malezyjskiej prowincji Sarawak i najbardziej rozwinięte miasto na Borneo. Specjalnie urocze nie jest,  ma jednak niepodważalną zaletę: posiada międzynarodowe lotnisko a wylądować gdzieś trzeba. Centrum miasta to zbiorowisko sklepów, barów, banków, hotelowców i centrów handlowych. Kompletnie nic ciekawego. Gdyby nie to, że musieliśmy znaleźć kantor i bank w ogóle byśmy się tam nie zapuszczali.

Jest to doskonała baza wypadowa do wielu znacznie ciekawszych miejsc jak na przykład Semenggoh Nature Reserve, miejsca, gdzie dokarmia się zagrożone wyginięciem Orangutany, przepięknego Parku Narodowego Bako, wiosek długich domów plemion łowców głów czy plaży Damai.

Centralnym i całkiem przyjemnym miejscem w Kuching jest promenada biegnąca wzdłuż rzeki Sungai Sarawak. W dzień jest raczej wymarła. Wieczorami gromadzą się tam zakochane pary i całe rodziny na wieczorne lody i herbatę

Promenadą idziemy do Starej Chińskiej dzielnicy, którą poleciła nam recepcjonistka Regina jako miejsce, gdzie można najlepiej zjeść.

Po drugiej stronie ulicy ciągną się kolorowe budyneczki opanowane przez hindusów oraz ich sklepiki, warsztaty i mieszkanka.

Hindusi naprawdę są chyba najbardziej kolorowym narodem świata. W końcu nawet obchodzą święto kolorów Holi kiedy obsypują się kolorowymi proszkami (nigdy nie zapomnę moich zielono – różowych włosów po powrocie z urlopu w Indiach do biura…)

 

Borneo Kuching 7 300x169 - Kuching

Centrum handlowe w Kuching

 

Dochodzimy do małego placyku w centrum starej chińskiej dzielnicy, gdzie od razu wpada nam w oko garkuchnia Chai Heng.

 

Borneo Kuching 6 300x170 - Kuching

Garkuchnia w Kuching

 

To właściwie kilka plastikowych stolików pod parasolami. Przed nimi stragany z wywieszonymi świeżymi warzywami, chłodzące się w lodzie ryby i mięso. Za nimi duże zaplecze kuchenne w ogromnym namiocie.

Do tego kilka sprawnych chińskich kucharek i było najsmaczniej i najtaniej na całym Borneo.

 

Borneo Kuching 50 300x169 - Kuching

Jedzenie zamówione w garkuchni w Kuching

 

A już na pewno nie piliśmy nigdzie tańszego piwa. Piwo na Borneo jest piekielnie drogie i sprzedawane jedynie w knajpach (przynajmniej my nigdzie indziej nie widzieliśmy alkoholu). Nie liczcie na Seven Eleven!

Garkuchnia znajduje się na placyku zaraz za kolorowym hinduskim pasażem handlowym. Z hostelu trzeba przespacerować się jakieś 15min promenadą wzdłuż rzeki (rzeka po naszej prawej) aż do malutkiej przystani i fotoplastikonowego pomnika (a jakże!) kotów (po lewej). Stamtąd już widać placyk i parasole. Bardzo polecamy!

 

Borneo Kuching 5 300x169 - Kuching

Garkuchnia

 

Posileni i bardzo zadowoleni wracamy do malutkiej przystani, którą mijaliśmy po drodze z zamiarem przeprawienia się na drugi brzeg do starej malajskiej wioski Kampung Boyan. Wioseczka jest pełna tradycyjnych, kolorowych domków, w których ulokowane są hoteliki i turystyczne restauracyjki.

 

Borneo Kuching 15 300x169 - Kuching

Przystań

 

Płynie się jakieś 4 minuty za pół Ryngita. Panowie kursują swoimi łódeczkami, hucznie nazywanymi promami, co kilkanaście minut nawet po zmroku. Razem z nami jakieś dziesięć Malajek, które robą trochę krzyku jak Marek pakuje się na łódeczkę i dosyć mocno ją przechyla. Potem już się tylko wszyscy razem śmiejemy ? Bariera komunikacyjna uniemożliwia rozmowę.

 

Borneo Kuching 16 300x169 - Kuching

Prom na drugą stronę 🙂

 

Ludzie uroczy, uśmiechnięci, pomocni, bardzo nami zainteresowani a Kampung Boyan to już zdecydowanie nie przypomina miasta, więc klimat jest jeszcze bardziej przyjazny.

Właściwie już od pierwszych godzin na Borneo uderzyło nas, że jest tak sympatycznie i po ludzku. Ludzie są bardzo otwarci. Pomocy udzielali nam nawet nieproszeni:  wystarczy stanąć z mapką w ręku i się rozglądać na natychmiast znajduje się chętny do wskazania nam drogi.  ‘Hello’, ‘How are you’, ‘Where are you from?’ słychać na każdym kroku. Nagabywania w celach zarobkowych ilości śladowe, właściwie niezauważalne. Bardzo duży plus wyspy.

Do Kampung Boyan trafiamy zaraz przed porą modlitwy, więc dosłownie cała wioska przy nawoływaniach Muezina wyrusza do meczetów.

Widzimy tu też jeden z bardziej zjawiskowych zachodów słońca.

 

 

Borneo Kuching 18 300x169 - Kuching

 

W Kampung Boyan jest historyczny Fort Margarita. Niestety otwarty tylko do 16.30, więc my już nie zdążyliśmy, chociaż taki był plan. Fort został zbudowany przez Charlse’a Brooka w 1879r i nazwany imieniem jego żony. Jego zadaniem była ochrona Kuching przed piratami. Żeby się do niego dostać należy podążać za drogowskazami 500 metrów na szczyt wzgórza.

Wracamy łódeczką na nasz brzeg i idziemy obejrzeć Petra Java – budynek zgromadzeń lokalnych władz i wizytówkę Kuching. Jego wizerunek jest na co drugim sprzedawanym tu magnesie. Znajduje się co prawda po stronie wioski, jednak najlepiej podziwiać go z promenady.

Przypomina ogromny sułtański namiot z dachem w kształcie parasola. Wieczorem pięknie oświetlony.

 

Borneo Kuching 19 300x173 - Kuching

Pałac w Kuching

 

No i niestety z atrakcji Kuching samego w sobie to już by było wszystko. Są przeciętne meczety, jest przeciętne muzeum ale nic takiego, co rzeczywiście stanowiłoby wabik miasta, bo tandetnych pomników kotów nie liczę. A nawet jestem skłonna je dalej szkalować.

Z wieczornego spaceru po promenadzie wracamy w kierunku naszego Hero Hostel i zwabia nas bardzo turystycznie wyglądająca knajpa Cultural Centre. Jest telebim, jest muzyka na żywo, jest ogródek stylizowany na amerykański dziki zachód z beczkami do siedzenia i wielkimi piwnymi wieżami z kranikami. Postanawiamy zostać na piwie. Podchodzą do nas natychmiast dwie hostessy twierdząc, że dziś jest lady’s night i możemy sobie z Kasia wybrać darmowego drinka. No to już na pewno zostajemy ? I to była nasza zguba. Po pierwszej wieży pęka druga, i trzecia … trochę się zasiedzieliśmy.

 

Borneo Kuching 20 300x169 - Kuching

Knajpa w Kuching

 

Na szczęście Hero Hostel na tej samej ulicy, jedynie jakieś 150 metrów dalej. Idziemy spać z bardzo dużą obsuwą i dosyć mocno zmęczeni…

 

 

Kuching – Semenggoh Nature Reserve – Kampung Annah Rais – Kuching

20 kwietnia 2017

 

No i stało się. Zasypiamy na poranny autobus i poranne karmienie orangutanów w Semenggoh Nature Reserve.  Na szczęście karmienia są dwa: pierwsze o 9.00, drugie o 14.00. Postanawiamy zmodyfikować nieco nasze plany i zorganizować sobie taksówkę na resztę dnia z pomocą recepcjonistki Reginy.

Do Semenggoh jedzie się autobusem miejskim około godziny, oddalone jest od Kuching o prawie 40 km. Ustalam z Reginą jaka trasa będzie najbardziej optymalna i wykonalna. Regina mówi, że niestety Fairy Cave (ogromną jaskinie w zboczu góry, której wnętrze porośnięte jest roślinnością i przypomina dom leśnego olbrzyma) będziemy musieli sobie odpuścić. To ponad godzinę drogi od Kuching i w innym kierunku niż Semenggoh. Zbyt duże ryzyko, że nie zdążymy na karmienie małpek. Rekomenduje rozpocząć od popołudniowego karmienia a następnie udać się do wioski plemienia łowców głów Kampung Annah Rais 75 km od Kuching.

Regina zamawia nam taksówkę na 12.30 (koszt to 160 Ryngitów za naszą czwórkę) a my idziemy jeszcze trochę odespać wczorajsze szaleństwo.

Na późne śniadanie schodzimy do malutkiej garkuchni pod naszym hostelem. Zjadamy jakieś słodkie i pyszne pampuchy, idziemy do pobliskiego Seven Eleven zaopatrzyć się w wodę i przekąski na podróż. Punktualnie wyruszamy.

Semenggoh Nature Reserve to miejsce, gdzie dokarmia się zagrożone wyginięciem Orangutany. Małpki żyją na wolności tylko na Borneo i Sumatrze. Ludzie dokarmiają je ponieważ wycinana nagminnie dżungla pod plantacje palm olejowych nie produkuje już tyle dostępnego pożywienia, żeby mogły samodzielnie przetrwać.

 

Borneo Kuching 25 300x170 - Kuching

Semenggoh Nature Reserve

 

Apeluję NIE KUPUJCIE ŻADNYCH PRODUKTÓW Z ZAWARTOŚCIĄ OLEJU PALMOWEGO! Ja od wyjazdu sprawdzam wszystkie etykiety kosmetyków i żywności.

W centrach rehabilitacji te człekokształtne słodziaki są też leczone a maluchy uczą się jak samodzielnie przeżyć po stracie matki.

Wstęp kosztuje 10 Ryngitów za osobę i nie gwarantuje, że orangutany zechcą się pojawić. Nie jest to typowy rezerwat. Małpki żyją dziko i robią co chcą. Pracownicy wynoszą na drewniane platformy kosze bananów i kokosów.

Dla obserwatorów przygotowana jest specjalna platforma w bezpiecznej odległości. Orangutany są przyzwyczajone do ludzi i nie bywają agresywne, jednak jeżeli matki przychodzą z małymi mogłyby w ich obronie zrobić komuś krzywdę. Jeżeli małpy maja ochotę mogą podejść tak blisko jak tylko chcą.

My mamy szczęście. Pojawia się aż pięć osobników: dwie matki z małymi i tata. Jak tata je, inne małpy uciekają nieco wyżej po specjalnie przygotowanym systemie lin i bezpiecznie zajadają swoje banany na drzewach. Widać tacie przeszkadzać nie wolno. Małe orangutanki skaczą sobie wesoło, figlują albo obserwują zgromadzony tłumek gapiów wczepione w matkę. Są przesłodkie.

Orangutany dzielą ponoć 96% genów z człowiekiem. Orang Hutan w języku malajskim znaczy ‘leśny człowiek’. Robią miny jak ludzie – daję słowo, że się uśmiechały!

Po posiłku małpy wracają do dżungli, ale nie wszystkie. Na dowód tego, że łażą sobie gdzie chcą jeden postanawia pogapić się na ludzi na parkingu, gdzie zaparkowane są nasze taksówki.

 

Borneo Kuching 27 300x199 - Kuching

Orangutan

 

Jest ogromny (ponoć przywódca całego stada). Jego postawa i mina mówi wszystko: TU RZĄDZE JA! To z jaką łatwością rozbijał kokosy o pień drzewa naprawdę wzbudzał respekt.  Chyba nie chcielibyśmy, żeby się na nas zdenerwował. A nasz pan taksówkarz z pewnością nie chciałby, żeby postanowił skoczyć na jego samochód.

Jedziemy dalej do wioski łowców głów, Kampung Annah Rais. Jest to wioska położona najbliżej Kuching, nie trzeba do niej płynąć cały dzień łodzią nie trzeba zostawać na noc, chociaż my byśmby bardzo chcieli. Niestety nie mamy czasu na te bardziej dzikie wioski.

Droga prowadzi przez przepiękne krajobrazy gór Padawan porośnięte soczystą zielenią

 

Borneo Kuching 31 300x169 - Kuching

Drogi na Borneo

 

Wioski słyną z długich domów plemienia DayakówŁowców Głów, w których do dziś żyją ich potomkowie.

 

Borneo Kuching 40 300x169 - Kuching

 

Joseph, nasz przewodnik, który znalazł się znikąd, jak tylko weszliśmy na teren wioski, to były bankowiec z Kuching. Opowiada, że przeszedł na wcześniejszą emeryturę, ponieważ przekłada spokojne wiejskie życie i swój malutki hostel nad stresujące życie bankiera. No coś za dużo tych znaków ostatnio  ? ?

 

Borneo Kuching 39 169x300 - Kuching

Przewodnik

 

Wioska jest swojska. Na bambusowych mostach ganiają się dzieciaki (łaziły za nami przez całą wizytę), na gankach siedzą starsze panie i panowie popijając Tuak, czyli własnoręcznie produkowane ryżowe wino. Co wieczór wszyscy zapraszają się na kawę lub herbatę. Przewodnik mówi, że wszyscy tu są w jakiś sposób ze sobą spokrewnieni i są jedną wielką rodziną.

 

Borneo Kuching 43 300x180 - Kuching

wioska

 

W Annah Rais w długich domach obecnie jest ponad 80 domostw ze wspólnym gankiem. Mieszkańcy nie nazywają ich domami tylko drzwiami. Plemię jest właścicielem swojej ziemi wiec mogą rozbudowywać swoją wioskę jak chcą i obecnie długie domy stoją już w trzech rzędach nad rzeką: Kupo Saba (rząd frontowy), Kupo Tirakan (rząd środkowy) i Kupo Sijo (rząd tylny). Domostwa opierają się na palach jakieś 3 metry nad ziemią. Pod domami biegają kury i trzoda. ‘Ulice’ wyłożone są bambusowymi matami, które co roku 1 czerwca wymienia się na nowe z okazji ‘Nowego Roku’. Stare maty służą jako opał do palenisk, na których przyrządzają posiłki.

Pani akurat suszy maniok – pyszne chipsy z tego wychodzą. Zostajemy nimi poczęstowani.

 

Borneo Kuching 33 300x170 - Kuching

wioska

 

W centrum wioski jest wspólna kuchnia, pomimo tego, że w każde domostwo posiada własną. Jeżeli ktoś ma urodziny, przygotowuje w niej wielką ucztę, na którą zaprasza całą rodzinę, cyli niemal wszystkich mieszkańców wioski. Chętni przychodzą pomóc: przynoszą i kroją produkty. Samo gotowanie jest jednak zawsze obowiązkiem jubilata. Wystawia się wtedy stoły na długie ganki przed drzwi i organizuje szwedzki stół. Wszyscy niezależnie od wieku ustawiają się w kolejce po potrawy a potem bawią do późnej nocy tańcząc, śpiewając i snując opowieści przy Tuaku. Warto zostać na taką gościnę. Joseph twierdzi, że indywidualni turyści są zawsze bardzo mile widziani. Szkoda, że wiedzieliśmy, że jest taka możliwość.

 

Borneo Kuching 44 300x169 - Kuching

wioska

 

W wiosce mieszka obecnie 1390 osób, właściwie tylko dzieci w wieku szkolnym i staruszkowie. 80% starszych dzieci wyjeżdża po szkole do miasta na studia a następnie do pracy i rzadko wracają.

Plemię nie zajmuje się już łowieniem głów, ale przechowują je ciągle w centralnej izbie wioski. Joseph opowiada nam o swoich przodkach, którzy opuszczali domy, żeby powrócić ze ściętą głową i w ten sposób udowodnić swoją męskość. Jeżeli młodzieniec (a właściwie dziecko, bo wyruszali na taką wyprawę w wieku nastu lat) nie wrócił po kilku dniach ogłaszano go zmarłym i pokonanym

 

Borneo Kuching 42 300x169 - Kuching

wioska

 

Wioska nie ma już zapewne swojego pierwotnego klimatu. Dachy pokryte są blachą falistą, jest elektryczność, telewizja satelitarna a lokalesi ubrani są w koszulki ‘adidasa’ i rozmawiają przez smartfony, jednak na pewno warto odwiedzić. Atmosfera w dalszym ciągu sielska i nieudawana.

 

Borneo Kuching 41 300x169 - Kuching

wioska

 

Każda rodzina ma swój własny BILIK (przestrzeń mieszkalną), który zwykle podzielony jest na kuchnię i sypialnie, służącą za dnia również jako salon. W każdym BILIKu do najcenniejszych sprzętów należą stare chińskie urny, w których przechowuje się żywność. Inne przedmioty, takie jak specjalnie tkane maty do siedzenia przechowywane są w SADAU (na stryszku). Na całej długości domu biegnie RUANAI, czyli korytarz, który używany jest jako wspólna przestrzeń społeczności całego długiego domu natomiast na zewnątrz znajduje się jego zewnętrzny odpowiednik: TANJU: otwarta weranda.

 

Borneo Kuching 34 300x169 - Kuching

wioska

 

W długich domach etykieta wymaga, by gość został przedstawiony RUNAH (wodzowi) a wtedy oferuje się mu miejsce do spania na RUNAI.

Podarunki daje się wodzowi, który je rozdziela. Należy przyjąć poczęstunek, choćby po to, żeby trochę spróbować. Uprzejmość nakazuje Dayakom wystawnie gościć gości.

W długich domach obowiązuje ścisła etykieta: wchodzi się jedynie za przewodnikiem lub na wyraźne zaproszenie, ponieważ może akurat obowiązywać PENALI (zakaz odwiedzin) ze względu na niedawne narodziny lub śmierć.  Zdejmuje się buty przed wejściem do części prywatnej lub przed siadaniem na matach rozwiniętych na części wspólnej. Turystki powinny ubierać się skromnie.

Zabawiamy tam bardzo długo. Joseph tak ciekawie opowiada, przedstawia nas rodzinie i sąsiadom, zaprasza do swojego hostelu na wodę i banany. Przez to nie zdążamy już odwiedzić pobliskich gorących źródeł (zamykają je o 17.00) i wracamy z powrotem do kociego miasta.

Na kolacje idziemy do sprawdzonej garkuchni i wracamy do hostelu. Musimy przepakować plecaki w mniejsze przed jutrzejszym wyjazdem do Parku Narodowego Bako. Kochana Regina sama zaproponowała, żebyśmy wzięli tylko najpotrzebniejsze rzeczy a resztę przechowa nam w recepcji. Wracamy tu przecież za dwa dni. Ostatecznie tylko panowie mają duże plecaki a panie tylko malutkie, trekkingowe.

Dziś rozsądnie, bez żadnych szaleństw idziemy spać o rozsądniej porze. W Bako nie będzie miękkiej gry. Od rana do wieczora przedzieranie się przez dżunglę i walka z upałem, naturą i samym sobą.

O naszych zmaganiach z dżunglą Bako można przeczytać tutaj

Bako – Kuching

23 kwietnia 2017

 

Rano opuściliśmy boskie Bako pierwszą łódeczką o 9.00. Przesiadamy się na lokalny autobus. Po półtorej godzinie docieramy do Kuching. Odstawiamy plecaki do Hero Hostel i zamówioną przez cudowną Reginę taksówką z tym samym pociesznym kierowcą jedziemy zwiedzić Cultural Viallage w Damai czyli czegoś na podobieństwo naszego skansenu, prezentującego tradycyjne domy i zajęcia lokalnych plemion.

 

Borneo Kuching 101 300x169 - Kuching

skansen

 

Najpierw jednak zjadamy lunch z widokiem na morze

 

Borneo Kuching 64 300x168 - Kuching

widok z knajpy sanescobar

 

w dość drogiej restauracji San Escobar. Ale nie mogliśmy sobie odmówić… Pozdrawiamy Ministra Spraw Zagranicznych Dobrej Zmiany ?

 

Borneo Kuching 62 300x169 - Kuching

knajpa san escobar

 

Miejska plaża Damai jest w pełni zagospodarowana. Są publiczne prysznice i przebieralnie, pełne zaplecze gastronomiczne, liczne sklepiki z pamiątkami i atrakcje dla dzieci.

 

Borneo Kuching 98 300x169 - Kuching

plaża

 

Sarawak Cultural Village położona jest dokładnie naprzeciwko plaży w przepięknym miejscu, u stóp dawno wygasłego wulkanu Santubong.

W wiosce można zobaczyć w jednym miejscu tradycyjne domostwa siedmiu głównych plemion z regionu Sarawak i dowiedzieć się w pigułce z czego żyli i jakie mieli zwyczaje.

Wioska jest tak skonstruowana, by każdy z domów miał bezpośredni dostęp do centralnie położonego sztucznego jeziora, co symbolizuje nierozerwalną więź mieszkańców Borneo z wodą.

Są warsztaty, pokazy tradycyjnych tańców i zabaw, stragany z lokalnymi przysmakami i pamiątkami. Miejsce bardzo turystyczne i drogie (wejście to aż 90 Ryngitów/osoba) ale całkiem sporo się można dowiedzieć o lokalnej kulturze więc dlaczego nie.

Bidayuh, czyli plemię łowców głów. Mieszkają w ogromnych drewniano-słomianych chatach, wszyscy razem. Dzisiaj sprzedają rękodzieło, pamiątki i swoje wyroby. W głębokiej dżungli na Borneo żyją przedstawiciele tego plemienia, ale już nie trudnią się zabijaniem ludzi dla zdobycia głów i udowodnienia swojej męskości.

 

Borneo Kuching 68 300x169 - Kuching

.

 

Plemię Iban jest znane z długich rodzinnych domów budowanych z drewna, zwanych „longhouse”. Prawie jedna trzecia populacji Sarawak pochodzi właśnie z tego plemienia. Plemiona Bidayuh i Iban często łączyły się ze sobą mieszając swoje tradycje, dzieląc rytuały i łącząc sposoby życia.

Plemię Penanto to nomadzi, czyli nieustanni wędrownicy. Ich domy mają charakter przejściowy więc nie dokładają starań do ich stabilności czy solidności. Zwykle to prowizoryczne wiaty kryte liśćmi bananowca, mające za zadanie chronić jednie przed deszczem i wiatrem. Gdy były niszczone przez większe ulewy Penanto po prostu zostawiali je i przenosili się w kolejne miejsce z aktualnie lepszą aurą.

 

Orang Ulu po dziś dzień trudnią się między innymi wytwarzaniem świetnej jakości „szabli” i noży. Można było sobie zakupić taki nóź. Znawcy i wielbiciele byliby pewnie zachwyceni. Jednak ceny szły w setki Ryngitów i nie jestem pewna, czy można tak po prostu przewieść taki suwenir samolotem. To nie były nożyki, to były noże-noże!

 

Borneo Kuching 75 300x169 - Kuching

Dom Orang Ulut

 

Borneo Kuching 77 300x169 - Kuching

Dom Orang Ulut

 

Melanau mieszkają w dużych domach postawionych na wysokich drewnianych słupach.

 

Borneo Kuching 80 300x169 - Kuching

Dom Melanau

 

Borneo Kuching 86 300x169 - Kuching

Dom Melanau

 

Wchodzi się do nich po bardzo stromych schodo-drabinach czyli deskach z poprzecznymi listewkami.

 

Borneo Kuching 85 169x300 - Kuching

Dom Melanau

 

Domy są ogromne. Mieszkają w nich całe pokolenia.

 

Borneo Kuching 79 300x169 - Kuching

Dom Melanau

 

Borneo Kuching 82 300x169 - Kuching

Melanau bamboo dance

Malajowie, w sporej większości muzułmanie, mieszkają w bogato zdobionych domach z obowiązkowym przedsionkiem, w którym gość musi odczekać chwilę, by po zdjęciu butów zaproszono go do środka. Dom wyglądał bardziej jak kolonialny dworek. W salonie panie w tradycyjnych strojach grały i śpiewały tradycyjne pieśni, w oknach strojne zasłony, w pokojach rzeźbione meble. Raczej ciężko nazwać to plemienną chatą.

Chińczycy, potomkowie przybyszów z Chin z początku XX wieku, budują swoje domy bezpośrednio na ziemi. Jako pierwsi zaczęli malować ściany. Domy mają pokoje, kuchnie i warsztat. W każdym z nich znajduje się także mały ołtarzyk dla bóstw, które ochraniają dom i jego mieszkańców.

 

 

Borneo Kuching 93 300x169 - Kuching

skansen

 

Codziennie o 11.30 i 16.00 odbywają się 45minutowe przedstawienia w teatrze – nawet zabawne. Przedstawiciele każdego z plemion w strojach ludowych zapraszają także oglądających przedstawienie do wspólnego tańca i zabawy

 

Borneo Kuching 94 300x169 - Kuching

teatr

 

Nie ma co liczyć na tzw. ‘real experience’ ale całość dobrze zorganizowana, widowiskowa i fotogeniczna.

Obok teatru jest restauracja. Ale nie testowaliśmy.

Po zwiedzaniu wykąpaliśmy się już na legalu w morzu a przecież to to samo morze, w którym rozpleniły się żarłoczne krokodyle i przed którym ostrzegały nas znaki i obsługa Parku Narodowego Bako. Nie wiem, o co tu chodzi. No ale nic nas szczęśliwie nie pożarło, ani niczego nie odgryzło.

Odświeżeni wracamy z naszym kierowcą do Kuching , gdzie idziemy na pyszne owoce morza do Top Spot Seafood Centre. To typowy azjatycki food mall wielkości parkingu. Ustawione są tam dziesiątki standów z jedzeniem, nie tylko owocami morza. Cały środek zastawiony jest plastikowymi stoliczkami, które dosłownie obsiadają lokalne rodziny. Można zamówić co się chce nawet z kilku z nich i usiąść gdzie się chce a oni jakoś ogarniają ten chaos i rozdzielają rachunki.

 

Borneo Kuching 104 300x169 - Kuching

.

My wybieramy oczywiście seafood. Jest po prostu boski i przede wszystkim świeży, właściwie to to często żywy jeszcze 15 minut przed podaniem. Polecamy homary, kraby, krewetki i miejscowe ryby, wszystko świeże, pyszne i tanie. Można samemu wybrać sobie konkretną rybę i warzywa. Ryż jest standardowo podawany do każdego dania. Oddzielny serwis obsługuje napoje, za które płaci się również osobno.  Wbrew pozorom przewagi stoisk muzułmańskich piwo również jest.

Tylko życzę powodzenia w znalezieniu tego miejsca. Wchodzi się przez miejski parking, gdzie ochroniarz kieruje nas do ukrytej z ulicy windy. Gdyby nie nasz pan taksówkarz i jego inicjatywa w życiu byśmy tu nie trafili. Od Hero Hostel to dosłownie rzut beretem. Po wyjściu z hostelu trzeba kierować się w prawo i ponownie w prawo za popularną i piekielnie drogą knajpą Cultural Center z muzyką na żywo i tam już trzeba się kogoś zapytać. Bo praktycznie jest się już na miejscu, ale dojrzeć malutki neon tego kolosu to nie lada sztuka a wejście dla niewtajemniczonych jest po prostu wejściem na parking.

Jutro samolot do głównego celu podróży: Parku Narodowego Mulu, wpisanego na listę  dziedzictwa UNESCO, gdzie nie tylko zwierzaki i dżungla-dżungla-dżungla, ale jeszcze największe jaskinie.

Więcej o przygodach w Mulu tutaj

 

Polecane książki

Zostaw odpowiedź: