Filipiny. Archipelag śpiewem stojący
Wszyscy znamy polski wierszyk niemieckiego autorstwa:
Gdzie słyszysz śpiew, tam idź,
tam dobre serca mają.
Źli ludzie, wierzaj mi,
ci nigdy nie śpiewają.
Jeżeli iść tym tropem to na Filipinach nie ma złych ludzi. Śpiewają wszyscy i wszędzie.
Śpiewaniem zabiegało się tu o kobietę. Zwyczaj ten nazywany jest Harana. Absztyfikanci zwykli śpiewać nocą pod oknem wybranki. Przychodzili w towarzystwie przyjaciół-grajków i wyśpiewywali miłosne pieśni. Jeżeli panna była zainteresowana zapalała światło, otwierała okno i pokazywała się kandydatowi. Odśpiewywała swoją piosenkę i zapraszała przyszłego męża do domu.
Zwyczaj ten, z tendencją wymierającą, praktykuje się obecnie jedynie na wioskach. Jednak uwielbienie do śpiewania żyje swoim życiem. Nigdzie inndziej nie widzieliśmy aż tylu klubów Karaoke, w których ciągle dochodzi do śpiewających wyznań miłosnych czy oświadczyn. Praktycznie nie ma tu restauracji bez śpiewów na żywo.
Nieistotne są umiejętności. Śpiew jest formą wyrażania szczęścia, wdzięczności i szacunku. Może być to trochę męczące dla naszych europejskich uszu, jednak warto się poddać temu szaleństwu i samemu chwycić za mikrofon. Na pewno zostanie to entuzjastycznie przyjęte przez lokalną społeczność.
Filipiny mają znacznie więcej do zaoferowania, niż tylko rozśpiewany i uśmiechnięty naród.
Znajdziecie tu piękne koralowe rafy, dziką naturę i ciekawą, lokalną kulturę.
Zapraszamy do naszej relacji z podróży po Filipińskim archipelagu TUTAJ.
Przeczytaj też:
Wyraki. Zwierzątka o największych oczach na świecie