Nusa Penida
Nusa Penida Artykuły
Indonezja zamknięta na 200 kilometrach kwadratowych
Nusa Penida Dzień po Dniu
Bali, Sanur – Nusa Penida
30 grudnia 2017
Po śniadaniu udajemy się piechotką do lokalnego portu w Sanur, a raczej miejsca skąd odchodzą lokalne łodzie motorowe. Mola się tam nie spodziewajcie. Do łodzi wchodzi się po kamienistym wybrzeżu.
Lokalesi znoszą po nim liczne pakunki, towary poruszając się dosłownie jak kozice
Najpierw czekamy na naszą łódź: Mola Mola Express na lokalnym przystanku. Razem z nami czekają sami lokalesi. To nie jest turystyczna łódka.
Potem pakujemy się z nimi i ich towarami na łódkę
Po 40 minutach rejsu wysiadamy na Nusa Penida.
W porcie czeka już gromada taksiarzy, a raczej kierowców z prywatnymi samochodami. Ponieważ postanowiliśmy tak właśnie zwiedzić wyspę, umawiamy się z jakimś pierwszym lepszym ochotnikiem na trasę i stawkę 450 000 Rupii. Nie tak tanio, ale i tak znacznie taniej niż wykupiona gotowa wycieczka w Sanur z grupą innych turystów.
Na pierwszy rzut oka widać, że Nusa Penida nie jest jeszcze nawet w połowie tak turystyczna jak Bali. W tym cały jej urok.
Przejeżdżamy w gęstej zieleni przez małe, proste wioski. Betonowych hotelowców na naszej przynajmniej trasie brak
Mimo często pojawiającego się tego dnia deszczu, udało nam się zobaczyć kilka fajnych miejsc. Najpierw jedziemy do sztandarowego punktu widokowego: Kelingking 'T-Rex’
Widoki na maleńką piaszczystą plażę, położoną pod klifem w kształcie dinozaura, spektakularne.
Można na nią zejść na własne ryzyko po bardzo nierównych i wysokich schodach, a właściwie to bardziej półkach. Z boku od czasu do czasu prowizoryczne poręcze z bambusa związane lichym sznurkiem. Raczej nie radzę na nich polegać.
Niektóre łamały się pod nami. Było stromo. Chwilami nogi się pod nami uginały.
Nasz kierowca powiedział, że oczywiście możemy zejść, on na nas poczeka, ale sam nie zejdzie bo się boi. To nam dało do myślenia i z grzbietu tak zwanego dinozaura, postanowiliśmy wracać na górę. Tak więc plaża ciągle dla nas nieodkryta. Jak poprawią bezpieczeństwo ścieżki zrobimy kolejne podejście.
Zakwasy po tej połowicznej wspinaczce mieliśmy jeszcze kilka dni.
Kolejnym odwiedzonym miejscami było Angel’s Billanbong i Broken Beach
Na koniec Crystal Bay Beach z odpoczynkiem i kąpielą na rajskiej plaży. Bardzo na tej plaży zielono. Można też się posilić przekąskami, a nawet napić zimnego piwa. O wszystko zadbają przedsiębiorczy lokalesi. My skorzystaliśmy.
Kierowca odwozi nas na prom. Czujemy niedosyt. Na pewno jeszcze wrócimy. ?
Wysiadamy na naszej ulubionej plaży, więc nie ma opcji, żebyśmy nie odwiedzili naszej ulubionej budy z grillowaną kukurydzą i nasze ulubionej pani.
No to kolacje mamy już dzisiaj z głowy.
Umawiamy się z panią na sylwestra. Przytrzyma dla nas dwa plastikowe stołeczki. Kochana jest.
Najedzeni wracamy do naszego homestay i idziemy spać. Jutro nasz pierwszy sylwester na tropikalnej plaży ?