W poszukiwaniu potwora z Loch Ness
Inverness
Poszukiwanie słynnego potwora z Loch Ness rozpoczęliśmy w Inverness. Tam znajduje się lotnisko położone najbliżej tego słynnego jeziora. To także stolica Highlandów, czyli szkockiego Podgórza. Samo miasto szczególnie interesujące nie jest. Słynie głównie z faktu, że niegdyś nad brzegiem rzeki Ness stał zamek, w którym, według Szekspira, Makbet zamordował Dunkana. Zamku już nie ma, więc powłóczyliśmy się tylko po uliczkach starego miasta i uciekliśmy jakieś 50 km dalej, do znacznie przyjemniejszego miasteczka Tomich.
Tomich
Tomich to odrestaurowana wiktoriańska miejscowość w szkockich górach, jakieś 50 kilometrów od lotniska w Inverness. Należy do posiadłości Guisachan, obecnie już niestety opuszczonej ruiny.
Ależ tam było klimatycznie. Nasz domek, znaleziony na AirBnB, zbudowany z poczerniałego piaskowca, stał w obszernym ogrodzie, między pięknym zielonym lasem a rwącą rzeką.
W miasteczku, a właściwie we wsi, był jeden, jedyny pub, w którym właściciel od razu opowiedział nam historię swojego życia. Kiedyś pracownik korporacji, obecnie właściciel małego pubo-hostelu. Cichego, odwiedzanego zwykle tylko przez mieszkańców. Stwierdził, że spokojne życie na wsi bardziej mu odpowiada, niż stres i wyśrubowane targety. Na parterze kilka stolików, na piętrze zaledwie kilka pokoi. W tle grał telewizor z polo (nie disco polo tylko takim golfem na koniach). Właściciel popijał piwko z sąsiadami rżnącymi w karty. Na jedynej drodze obok nie przejechał żaden samochód.
Tomich słynie z faktu, że wyhodowano tu pierwsze golden retrievery. Dudley Coutts Marjoribanks, baron Tweedmouth, był wielbicielem polowań i psów łowieckich. W 1868 roku skrzyżował rasę Nous, długowłosego retrievera z Tweed Water, ze spanielem Belle. Urodziły się trzy przepiękne szczeniaki. Miłośnicy tej rasy postawili tu nawet pomnik upamiętniający ów fakt. Mieszkańcy do dziś je hodują i dumnie wyprowadzają po bagnistych, bardzo zielonych alejkach. Ubrani w eleganckie kalosze po kolana, przeciwdeszczowe pelerynki i nierzadko czapeczki alla Sherlock Holmes prowadzą na smyczy po 3-4 psy. Klimat po prostu nie z tej ziemi.
źródło: https://tomichhotel.co.uk/golden-retriever
Wszędzie dookoła żarówiastozielone pastwiska, a na nich piękne, szkockie krowy i konie. Taką Szkocję kochamy najbardziej.
Wodospad Plodda
Zanim pojechaliśmy nad jezioro Loch Ness, sprawdziliśmy czy potwora nie ma pod pobliskim wodospadem Plodda.
Potwora nie było, za to wodospad huczał tak potwornie, że aż ciężko było rozmawiać. Mierzy ponad 40 metrów. Niesamowity!
Spotkaliśmy też tam całą bandę staruszków, którzy regularnie uprawiają nordic walking po okolicznych lasach. Pogoda była iście szkocka, czyli wiało i padało, jednak co to dla Szkotów. Opakowani w przeciwdeszczowe peleryny dziarsko podążali w głąb doliny. A tam całkiem stromo było. W końcu to glen, co po szkocku oznacza właśnie wąską i głęboką dolinę. Wstyd się nie wybrać, skoro nawet staruszkowie dają radę. Widoki spektakularne.
Glen Affric Zapora Benevean (Benevean Dam)
Zapora Affric Benevean to było coś! I ani żywej duszy tam nie uświadczyliśmy. Urbanistyczna budowla w samym środku zielonej dziczy. Niesamowita i przerażająca w jednym. Idealne miejsce na morderstwo. Można tylko lekko kokoś pchnąć i ślad po nim zaginie.
Okolice Tomich są naprawdę niesamowite. Na trekkingach po okolicy można spędzić wiele dni, jednak na nas czekał już intrygujący potwór z Loch Ness.
Zamek Urquhart.
Zamek Urquhart stoi nad jeziorem Loch Ness od XIII wieku. To jedna z najważniejszych twierdz obronnych Szkocji. Nazwa Urquhart w wolnym tłumaczeniu znaczy ,przy lesie’, chociaż z trzech stron otoczony jest przez sławne jeziora Loch Ness. Niegdyś był największym zamkiem w Szkocji o powierzchni ponad 7 tysięcy metrów kwadratowych. Obecnie to już tylko ruiny, ale jakie ruiny!
Loch Ness Jacobite Cruises
Obowiązkowo trzeba wypłynąć na rejs po słynnym jeziorze Loch Less. Loch Ness jest największym objętościowo zbiornikiem słodkowodnym w Wielkiej Brytanii. Ma 38 kilometrów długości i jedynie półtora kilometra szerokości, co gwarantuje, że widoki w czasie rejsu na pewno nie będą nudzić.
Przez ponad godzinę wypatrywaliśmy słynnego potwora. Po raz pierwszy potwora z Loch Ness zobaczył niejaki Jim Hossak w 1862 roku. Później widziało go jeszcze wiele innych osób. Jedni opisywali go jako ogromną, ponad sześciometrową gąsienicę, inni jako gigantycznego ślimaka, jeszcze inni jako garbate, czteronogie zwierzę, podobne do słonia z długą szyją w kształcie węża. Porównywano go też do wieloryba. Nigdy nie udowodniono jego istnienia, jednak pisano o nim często w gazetach, nakręcono filmy o jego poszukiwaczach. Na pewno przyczynił się do popularności jeziora i okolicy. I bardzo dobrze, ponieważ pojechać tam na pewno warto. Jest pięknie. Potwora nie zobaczyliśmy, za to krajobrazami byliśmy zachwyceni.
Park Narodowy Cairngorms
Zajrzeliśmy też do Parku Narodowego Cairngorms, największego parku narodowego na terenie całej Wielkiej Brytanii. Leży w górach Cairngorms i zajmuje aż 4528 kilometrów kwadratowych. Tam opadły nam szczęki z zachwytu. W Szkocji zieleń jest inna. Bardziej soczysta i bardziej zielona. Drzewa porośnięte są mchem, trawy zapadają się lekko pod ciężarem spacerowiczów. Cicho tam i pięknie.
Kolejka na górę Cairngorm
Najpiękniejsze widoki rozciągają się z góry Cairngorm. Kolejka wjeżdża na wysokość 1050 metrów, najwyżej w całej Wielkiej Brytanii. Pierwszy pociąg odjeżdża o 10.00. Ostatni o 15.30. Widoki z góry naprawdę powalające. Na końcu trasy kolejki jest restauracja, w której warto wychylić kubek gorącej herbaty z niesamowitym widokiem na park. Nam się jeszcze trafił zespół grający muzykę na żywo. Na górę można też oczywiście wejść pieszo. Byli nawet wyczynowcy wjeżdżający na szczyt rowerem.
Jeziora w Parku Narodowym Cairngorm
Tuż przy parkingu zaczyna się trasa spacerowa nad malownicze jeziora. Kąpiel może tylko dla amatorów lodowatej wody, jednak spacer wzdłuż brzegu na pewno atrakcyjny dla wszystkich. Więcej o jeziorach można przeczytać TUTAJ.
To wszystko, z pomocą wynajętego na lotnisku samochodu, udało się nam zobaczyć w trzy dni – idealny pomysł na weekend. Potwora widzieliśmy jedynie sztucznego, jednak był on tylko pretekstem do wypadu. Szkocja jest fascynująca nawet bez potworów.
To, czego też nie udało się nam zobaczyć, to Aurora Borealis, czyli zjawiska świetlnego, obserwowanego w pobliżu biegunów magnetycznych naszej planety. Po ludzku to po prostu zorza polarna. Występuje w tych rejonach najczęściej jesienią i zimą. Są specjalne prognozy określające w które konkretnie noce się pojawią. Niestety prognozy, prognozami, trzeba mieć jeszcze szczęście. Nam go niestety zabrakło i nie udało nam się podziwiać zjawiska, pomimo tego, że zgodnie z prognozą, miało akurat być. Kolejny powód, by jeszcze tu wrócić.
Mimo wszystko wypad oceniamy na szóstkę z plusem. Idealny przepis na weekend!
Wybieracie się do Szkocji? Przeczytajcie też:
Szkocja. 10 powodów dlaczego warto odwiedzić ten kraj
Pierwsze 10 powodów dlaczego warto odwiedzić Edynburg
Drugie 10 powodów dlaczego warto odwiedzić Edynburg
Trzecie 10 powodów dlaczego warto odwiedzić Edynburg
Czwarte 10 powodów dlaczego warto odwiedzić Edynburg
Okolice Edynburga część 1 Rosslyn
Okolice Edynburga część 2 Curloss
Okolice Edynburga część 3 New Lanark
Okolice Edynburga część 4 Queensferry
Highlands. Tajemnice szkockich gór