Bangkok - FanTOUR
Ostatnie wpisy
+48 605 24 24 20
fantour@fantour.eu
+48 605 24 24 20
Top
FanTOUR  / Nasze Podróże  / Tajlandia  / Bangkok
Thailand Tajlandia Bangkok Wielki pałac 2 - Bangkok

Bangkok

[vc_emp\ty_space height=”64px”]

 

Tajlandia Artykuły

Kraina Uśmiechu

Uliczne Smaki Tajlandii

Targowa Tajlandia

Subiektywny Ranking Tajskich Wysp

Rajskie Tajskie Odprężenie

Oświecony, czyli Budda

Bangkok Dzień po Dniu

2018

Indonezja, Bali, Sanur – Tajlandia, Bangkok

03 stycznia 2018

 

Opuszczamy Bali, lecimy do Bangkoku. Rano pakowanie, ostatnie śniadanie na ganku, pożegnanie z właścicielką ze szczerze obiecanym powrotem. Bardzo nam się tu podobało! Właściciel za 100 tys. Rupii wiezie nas na znane nam już dobrze lotnisko Denpasar.

 

AirAsia 225x300 - Bangkok

Lotnisko w Denpasar

 

Specjalnie przyjechaliśmy wcześniej w razie gdyby Air Asia coś zamotała z odwołanym-nieodwołanym biletem i całe szczęście. Co prawda bilety odwołane nie zostały i otrzymaliśmy boarding-passy, jednak przy kontroli paszportowej zaskoczenie: przekroczyliśmy dozwolony bezwizowy okres przysługujący nam w Indonezji o 1 dzień! Bo my, ex-pracownicy banku (czytaj: rasowe czuby) sobie policzyliśmy, że skoro przylatujemy 4-go to musimy wyjechać 3-go bo przecież KAŻDY miesiąc ma 30 dni! Prowadzą nas do jakiegoś biura, tam Pan drukuje jakieś kwity i każe zapłacić 300 000 Rupii… No cóż. Trochę się wkurzyliśmy, ale procedury procedurami, grzecznie płacimy i możemy już swobodnie wyjechać. Przedtem jednak na uspokojenie nerwów idziemy do Hard Rock Cafe na pożegnalnego Bintanga beztrosko nie pytając o cenę i… szczęki nam opadają jak dostajemy rachunek:  125 tys. Rupii za jedno piwo!!! Ja w tej knajpie ostatni raz w Egipcie byłam zyliard lat temu i pamiętam, że było drogo no ale bez przesady! Jak w Doha!

Dochodzimy do wniosku, że Air Asia też opuściła swoje loty. Łukasz w Lion Air w trzygodzinnym locie dostał darmowy posiłek i nie musiał dopłacać za bagaż. My płaciliśmy osobno za bagaż, nie dostaliśmy za darmo nawet wody! I jeszcze pani złośliwie przydzieliła nam osobne siedzenia (rezerwacja konkretnych miejsc to też dodatkowo płatna usługa). Samolot pełny nie był więc się spokojnie przesiedliśmy, ale sam fakt! ?

Lot był beznadziejny. Turbulencje i gęste chmury nad Bangkokiem. Jednak szczęśliwie dolecieliśmy.

 

AirAsia 1 300x225 - Bangkok

Lot do Bangkoku

 

Lądujemy na lotnisku Don Maueng. Stajemy w długiej kolejce do stanowiska ‘meter taxi’ (stanowisko znajduje się po prawej stronie za bramką numer 8). Dostajemy swojego kierowcę. Ostateczny rachunek zgodny z licznikiem to 270 BTH (opłata za przejazd 220 THB plus 50 THB opłata ustawowa dla kierowcy, co było napisane na tablicy przy stanowisku wynajmu). Kierowca wydaje nam resztę z 1000 THB co do jednego Batha i już jesteśmy znowu w naszym raju: Hotel Sawasdee House.

 

Tajlandia 83 300x200 - Bangkok

Sawasdee House na Rambutree Road

 

Nasz piąty raz w tym miejscu. Za pokój superior, czyli z łazienką i toaletą na balkonie (genialny pomysł!) płacimy jednak teraz aż 1100 THB. Jeszcze 4 lata temu kosztowało nas to tylko 80 THB. Nie wiem czy to kwestia najwyższego sezonu (zwykle przyjeżdżaliśmy tu w marcu/kwietniu) czy są już aż tak popularni, że mogą sobie na to najzwyczajniej pozwolić.

Pani w recepcji informuje nas, że w innym obiekcie kawałek dalej mają basen, z którego możemy skorzystać w ramach ceny. Jeżeli będziemy zainteresowani mamy się zgłosić po specjalne vouchery. Zainteresowani byliśmy (w końcu 35 stopni a do morza daleko) jednak jakoś nie wyszło. Może następnym razem.

Jesteśmy lekko zmęczeni. Wychodzimy więc już tylko na spacerek po Khao San Road. Nic tam się nie zmieniło.

 

Tajlandia 81 300x200 - Bangkok

Khao San Road

 

Tylko w sumie po co coś zmieniać, skoro wszystkim z tym co tu jest bardzo dobrze. Zjadamy kolacyjkę w gar-kuchni 50 BTH za danie, 70 BTH za dużego Changa.

Potem siadamy jeszcze w naszej hotelowej knajpce. Klimat tutaj jak zwykle magiczny, tylko drogo. Dania za 130-200 BTH, piwo za 130 BTH. Obiecujemy sobie, że od jutra jemy już tylko w tych ‘normalnych’ ulicznych restauracyjkach i garkuchniach. Tam standardowe danie to 30-50BTH. Dziś jest ten ‘dzień po przyjeździe’, kiedy należy sobie odpuścić.

Idziemy spać bez żadnego planu na dzień kolejny. Się zobaczy! Oj jak ja zawsze o tym marzyłam w moim poprzednim życiu z ograniczonym czasowo urlopem ?

 

Bangkok

04 stycznia 2018

 

Dziś miał być dzień załatwiania spraw technicznych, jednak Sebcia dopadły jakieś lambrie albo inne świństwo. Widocznie jeszcze nie był gotowy na smoothie z ulicy z lodem (nie)wiadomo jakiego pochodzenia. Więc był dzień spania dla niego, a dla mnie nadrabiania zaległości w dzienniku podróży w hotelowej knajpie Sawasdee.

 

Bangkok

05 stycznia 2018

Dziś przełożony z wczoraj dzień techniczny. Plan na dziś obejmuje ogarnięcie siedmiu zadań.

Zadanie Pierwsze: zorganizować sobie wycieczkę na Maeklong Market, czyli tak zwany Train Market po którym kilka razy dziennie przejeżdża pociąg. Jeszcze zanim przyjechaliśmy tu po raz pierwszy chcieliśmy go zobaczyć. Widzieliśmy go w programie Globtrotter i strasznie nam się spodobał. Niestety nie było jakoś okazji. Leży on 80km od Bangkoku i nie jest jakoś łatwo skomunikowany. Teraz postanawiamy nie odpuszczać. Po za tym nie mamy już innego pomysłu, co tu jeszcze zwiedzić. Właściwie ostatnią nieodwiedzoną przez nas atrakcją jest jeszcze tylko SkyBar, jednak nie chce nam się jechać tam tylko dla widoku, a tym bardziej dla drogich drinków.

Zaczynamy wiec research.

Najpierw ambitnie sprawdzamy jak dojechać samemu. Relacje z netu są różne. Ponoć spod pomnika Niepodległości odchodzą jakieś busiki, inna wersja że już nie odchodzą, że trzeba jechać na dworzec Morchit i tam popytać. Na dworzec Morchit trzeba jechać BTS i potem 20 minut iść. Inna historia, że stację Maeklong jest bardzo ciężko znaleźć. Cały sens tej wycieczki to przejeżdżający pociąg więc obawiamy się, że ogarniając te wszystkie połączenia przegapimy pociąg, a nie możemy się doszukać jaki jest jego rozkład jazdy. Pytanie o takie rzeczy lokalesów nie ma kompletnie sensu: nie wiedzą, bo najzwyczajniej w świecie oni tam nie jeżdżą!

Dodatkowo czytamy, że warto przy okazji odwiedzić Świątynie Wat Khai Bang Kung, która przypomina świątynie Ta Prom z Kambodżańskiego Angkoru, oddaloną o 12km od stacji. Wszyscy polecają też market Amphawa w pobliżu. Stwierdzamy, że ogarnięcie tego wszystkiego w jeden dzień na własną rękę obarczone jest ryzykiem więc sprawdzamy ceny wycieczek w grupie zorganizowanej.

W Bangkoku w okolicach Khao San biur podróży jest tyle co grzybów po deszczu. Wszystkie mają mniej więcej tą samą ofertę ponieważ działają w niemal identyczny sposób. Naganiacze naganiają właścicielom busów pełne busy, pełne busy jadą zawsze tą samą trasą w tych samych godzinach obejrzeć atrakcje. Turyści spotykają się dokładnie w tych samych miejscach o tej samej porze więc jest tłok. Busy zbierają ludzi z różnych lokalizacji, więc można trafić na jeżdżenie po mieście nawet ponad godzinę, jeżeli nasz hotel będzie pierwszy na dzisiejszej trasie. Dodatkowo robi się wszystko jak japoński turysta: tu macie godzinę, tu 20 minut, a tu się zatrzymujemy na przymusową przerwę, bo kierowca ma ochotę zapalić. Mają jednak bardzo podstawową zaletę: są najtańszą opcją! Drugi plus: jednak jest to pomimo wszystko dość wygodne. Nie trzeba się o nic martwić, zostaje się oklejonym odpowiednią naklejką, nikt nas raczej nie zgubi, przyjedzie po nas i odwiezie tam, skąd pobrał.

W pierwszym lepszym biurze podróży słyszymy cenę 900BTH / osoba, ale bez świątyni. W naszym hotelu pani proponuje zorganizowanie nam jej za 600 BTH / osoba, ale świątyni też nie ma w programie. Pytamy wiec o cenę wynajęcia prywatnego samochodu z kierowcą na cały dzień i tu ogromne zdziwienie: 2000 BTH. 200 km w obie strony z czekaniem z samochodem tylko dla nas. Bierzemy!

Ceny na forach zaczynały się od 2500 BPH przy wynajęciu kierowcy na więcej niż jeden dzień. Fora też aż huczały od ostrzeżeń, że zaniżone ceny taksówek proponują jedynie oszuści, którzy wywożą turystów na jakieś wygwizdowo, skąd kursuje jakiś nieziemsko drogi prywatny prom od którego taksiarz ma prowizje, tylko nie ma się już wtedy żadnej innej opcji jak z niego skorzystać, albo taksówkarz odwozi z powrotem do Bangkoku i cały dzień w plecy. Nam też jakiś frajer na Khaosan Road obiecywał taksę za 1000 BTH. Nawet się z nim złośliwie umówiliśmy, tylko się nie pojawiliśmy. A co! Niech też straci trochę czasu, skoro traci czas innych.

Jesteśmy pewni, że pani z recepcji hotelu, w którym mieszkamy, nie zaryzykowałaby oszustwa. Jeden temat ogarnięty: jutro o 12.00 pod hotel podjedzie nasza prywatna limuzyna.

Zadanie drugie: wydrukować kilkanaście stron dokumentów. Właściwie każde biuro podróży (oprócz tych takich składających się ze stolika, kalkulatora, ulotek i pana/pani na krzesełku na ulicy) oferuje taką usługę za 10 BTH za stronę. Najpierw koleś chce 20 BTH za stronę, ale jak odwracamy się na pięcie, żeby wyjść od razu pyta ile chcemy zapłacić i bez żadnego targowania się zgadza. Próbują na każdym kroku skubańcy! Ech ta Tajlandia…

Zadanie trzecie: idziemy ogarnąć zepsuty telefon Seby. Telefon prawie nówka-blaszka, kosztował ładnych parę tysi, ciągle na gwarancji ale niestety obowiązującej tylko w kraju zakupu (brawo Samsung! wrrr). Na Khaosan jest biuro DHL. Drożej już trafić nie mogliśmy, ale nie chcemy, żeby telefon się zagubił w podróży w niewyjaśnionych okolicznościach więc płaczemy i płacimy 2165 THB za przesyłkę i od tej chwili możemy w sieci obserwować, jak się felerny egzemplarz przesiada z samolotu na samolot. Pocieszające było to, że wysłany w piątek w poniedziałek dotarł do celu – przynajmniej szybcy są skubani.

Zadanie czwarte: musimy wysłać plik wydrukowanych faktur do rozliczenia. Tu jednak stwierdzamy, że zaryzykujemy tajską pocztę. Jak zginą to zginą. Mamy skany i kwit, że zostały wysłane a koszt to jedyne 1085 THB. (w DHL kosztowałoby dokładnie tyle samo, co telefon, czyli dwa raz drożej!). Jak się urząd skarbowy w naszej sprawnie zarządzanej ojczyźnie przyczepi, że nie mam oryginałów to będziemy się najwyżej awanturować!

Zadanie piąte: zszyć rozdarte spodnie. Na ulicy siedzi pani ze starą maszyną do szycia, taką zwykłą, na pedał. Pytam, czy zreperuje mi spodnie. Jak słyszę cenę 200 BTH, to aż nie mogę uwierzyć. Zostawiam portki i po godzinie są pięknie zszyte.

Zadanie szóste: oddać pranie do pralni. Wychodzi 2 kg. Cena to 100 THB za kg i czyste i wyprasowane pranie jest kolejnego dnia do odbioru.

Zadanie siódme: zakup spodenek dla Sebcia zakończyło się fiaskiem! Mój wybredny monsz nic sobie nie wybrał i skończyło się na zakupie kolejnych trójkątnych tajskich poduszek a raczej poszewek na poduszki. Nasze domowe mają już 8 lat więc przyda się mała podmianka. Dopiero lekko ponad miesiąc podróży a plecaki się nie dopinają ☹ Mam nadzieję, że jak w lutym przyjedzie do nas rodzinka uda się im coś wcisnąć do bagażu. Jeżeli nie wrócimy do zadań trzeciego i czwartego.

No ale jesteśmy przynajmniej obcerowani, wyprani, załatwieni, możemy iść na obiad i Changa

Ja dodatkowo wykonuję zadanie nadliczbowe i piszę trochę zaległe relacje z podróży ale… za szybko padam, żeby się czymkolwiek tutaj chwalić. Zaległości mam straszliwe! Myślałam, że skoro nie musimy się teraz nigdzie spieszyć to będę miała czas na codzienne relacje, codzienne porządkowanie zdjęć, codzienne czytanie książek, ale tu się tyle fajnych rzeczy dzieje w około, że no nie daję rady! Jak Wy to robicie blogerzy, że piszecie posty na bieżąco???

Nasza strona www ciągle pustawa. Idzie nam jak krew z nosa.

Znowu nie możemy się opanować i siadamy w naszej knajpce na kolacji i Changu. Przez resztę wieczoru gapimy się na ulicę.

Takie dni w półrocznej podróży też widocznie muszą być.

 

Bangkok, Market na Torach, Amphawa,

06 stycznia 2018

Jako, że jesteśmy umówieni z kierowcą na 12.00, śpimy i śpimy, nie chce się wstać. Dopiero o 11.00 schodzimy na śniadanie do naszej knajpy. 120 BTH za zestaw dwóch jajek w dowolnej formie, dwóch tostów, bekonu i 2 dziwnych parówko-kiełbasek. Do tego sok pomarańczowy ze sztucznego syropu, do wyboru kawa lub herbata i talerzyk owoców. Nie tak źle, ale oczywiście można spokojnie za połowę tej kwoty i smacznej.

Punktualnie o 12.00 przyjeżdża po nas pan taksówkarz, bo okazuje się, że jedziemy zwykłą taksówką tylko za ustaloną z góry cenę. Hmm, liczyliśmy ile za taki kurs zapłacimy z taksometrem, liczyliśmy Uberem – nie opłacało się ani trochę. No ale przecież nie będziemy dyskutować ? Zapłaciliśmy już zresztą wczoraj w recepcji więc dziś tylko wręczamy panu kwit i wsiadamy do  samochodu. Pan nie mówi po angielsku (jakieś tam słowa umie, ale tylko informacyjnie dla nas typu: 12 km, 1 hour, you can sleep itp.) informacji zwrotnej czy pytań już nie przyjmuje. Za to jest przesympatyczny i uśmiechnięty. Nie mamy przez cały dzień najmniejszych problemów. Jak się nie możemy dogadać gdzieś dzwoni podaje nam telefon ? Zapisaliśmy sobie jego numer, bo jest warty polecenia. Może my jeszcze z niego skorzystamy?

Na market jedziemy jakieś półtorej godziny. Pan wysadza nas przy samej stacji i pokazuje w którą stronę torów iść. Maeklong Market jest położony przy samej stacji kolejowej Maeklong. Kupujący przechodzą centralnie po torach a ich obu stronach rozłożone są na płasko towary.

 

Tajlandia 7 225x300 - Bangkok

Maeklong Station przy targu na torach

 

Kupują tu głównie lokalesi, jednak białych z aparatami jest równie dużo. Popularne się zrobiło to miejsce.

 

Tajlandia 38 300x200 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 39 300x200 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 10 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 26 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Towary same w sobie egzotyczne, a nawet dziwaczne.

 

Tajlandia 9 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 19 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 12 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 22 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Nawet truskawki były ? Ogólnie my też bardzo lubimy wszelkiego rodzaju targi, więc z wielką przyjemnością przechadzamy się po torach zaglądając sprzedawcom do koszy i skrzynek.

 

Tajlandia 8 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

 

Tajlandia 15 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 20 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 24 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 23 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 30 300x200 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 31 300x200 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Tajlandia 29 300x200 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

O 14.20 słyszymy komunikat, żeby stanąć za czerwoną linią, ponieważ nadjeżdża gwóźdź programu: pociąg. Pociąg jedzie bardzo wolno i pełny jest turystów. Oni robią zdjęcia nam my im ?

 

Tajlandia 34 300x200 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Pociąg przejeżdża centralnie nad rozłożonymi produktami.

 

Tajlandia 35 300x200 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Lokalesi wiedzą do jakiej wysokości mogą ładować skrzynki i na czas przejazdu zwijają tylko brezentowe daszki które chronią ich i towary przed słońcem.

 

Tajlandia 33 300x200 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

System wygląda na idealnie dopracowany. Tak wygląda market zwinięty na czas przejazdu

 

Tajlandia 32 300x200 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

Tak otwarty

Tajlandia 13 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Czytałam gdzieś, że lokalesi wybrali taką a nie inną lokalizację na handelek, ponieważ za teren na torach nie trzeba ponosić żadnych opłat. A fakt, że kilka razy dziennie muszą coś tam poskładać czy coś przesunąć im nie przeszkadza.

 

Tajlandia 25 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Inna przeczytana teoria jest taka, że nie chcą się przenosić, bo market odwiedzają setki turystów i mają większy utarg. Jednak w to wierzyć mi się jednak nie chce bo kto z turystów kupuje surowe ryby czy czosnek…

 

Tajlandia 21 300x225 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Jedyny dokonany zakup przez białasów jaki widziałam to piwa Changi, ale raczej nie zakupione na torach tylko w sklepikach w głębi.

 

Tajlandia 36 300x200 - Bangkok

Market na torach w Maeklong

 

Super sprawa ten market! Koniecznie do wciągnięcia na listę: must see podczas pobytu w Bangkoku.

Idziemy jeszcze na samą stację Maeklong, gdzie pociąg skończył bieg.

 

Tajlandia 42 300x200 - Bangkok

Stacja Maeklong


Tajlandia 41 300x200 - Bangkok

Stacja Maeklong

 

Tajlandia 40 300x200 - Bangkok

Stacja Maeklong

 

Tajlandia 27 300x223 - Bangkok

Stacja Maeklong

 

Następnie pan taksówkarz, który czeka na nas pod stacją, zawozi nas do przepięknej świątyni Wat Khai Bang Kung całej obrośniętej drzewami.

 

Tajlandia 44 200x300 - Bangkok

Wat Khai Bang Kun

 

Właściwie to już w ogóle nie widać z zewnątrz jej kształtu. Dopiero w środku widzimy, że jest malutka, prostokątna z okienkami po bokach, przez które wdzierają się do środka gałęzie okalających ją drzew banyan, czyli figowców bengalskich, które pasożytują na innych drzewach i roślinach. W centralnym miejscu znajduje się posąg siedzącego Buddy sięgający prawie pod samo sklepienie.

 

Tajlandia 28 300x225 - Bangkok

Wat Khai Bang Kun

 

Za Buddą biegną schody. Buddyści okrążają posąg zgodnie ze wskazówkami zegara oblepiając go malutkimi złotymi płatkami. Dzięki temu błyszczy w ciemnym wnętrzu szczerym złotem. Przed świątynią Buddyści zapalają kadzidełka

 

Tajlandia 45 300x200 - Bangkok

Przed świątynią Khai Bang Kun

 

Świątynia została ocalona przed najazdem Birmańczyków przez wojowników Syjamu i na jakiś czas zapomniana. Jednak w 1967 rząd postanowił uczcić walczących o wolność kraju i dobudował cały kompleks świątyń ku ich czci. Znajduje się tu też cała masa ludzkich rozmiarów posążków walczących kickbokserów przedstawiających figury walki Muay Thai, czyli tradycyjnego tajskiego boksu.

 

Tajlandia 46 300x200 - Bangkok

Figurki Muay Thai

 

Muay Thai nazywana jest też ‘sztuką walki ośmiu części ciała’ ponieważ używa się w niej pięści, łokci, kolan i goleni. Trochę dziwne te rzeźby i tak się dziwnie na człowieka patrzą, ale całość robi wrażenie.

 

Tajlandia 47 300x200 - Bangkok

Figurki Muay Thai

 

Na terenie kompleksu świątynno-klasztornego jest zagroda słodkich kucyków. Wyciągają pyski do ludzi po chociaż jeden listek. Nie wiem czy wolno było, ale przyniosłam im trochę sianka z pobliskiej stodółki. Pięknie jadły.

 

Tajlandia 48 300x200 - Bangkok

🙂

 

Ze świątyni jedziemy na pływający market Amphawa. Najsłynniejszym i chyba największym pływającym marketem w okolicach Bangkoku jest Damnoen Saduak, ale ze względu na swoją bliskość stolicy jest najczęściej odwiedzanym marketem przez turystów i ponoć dawno stracił już swoją ‘swojskość’. Zastanawialiśmy się czy się na niego wybrać jeszcze na podczas naszej pierwszej wizyty w Bangkoku w 2010 roku, jednak już wtedy miał dość niepochlebne opinie bardzo skomercjalizowanej ‘imprezy’. To co czytaliśmy o nim ostatnio utwierdziło nas, że to tylko strata czasu. Nachalni sprzedawcy przyciągający turystyczne łodzie na siłę do swoich pływających sklepów i wciskający ‘chińską tandetę’ wrzucając towary nawet na kolana turystom a potem odpływający z niezadowoloną miną, że nie dają się naciągnąć. Takie zbudowałam sobie wyobrażenie po przeczytaniu wielu relacji z wizyt w tym miejscu. Podkreślam jednak, że to tylko wyobrażenie, ponieważ nigdy tam nie byłam. Pani z recepcji chciała tam wysłać z nami naszego kierowcę, ale stanowczo odmówiliśmy wymieniając go w programie właśnie na market Amphawa.  Lepszej decyzji chyba podjąć nie mogliśmy bo w Amphawa po prostu było rewelacyjnie!

 

Tajlandia 52 300x225 - Bangkok

Pływający targ w Amphawa

 

Jest to urocze małe miasteczko-wioseczka nad rzeką Maeklong z pięknymi drewnianymi domeczkami

 

 

Tajlandia 63 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Jest oczywiście pełne małych, mniej lub bardziej turystycznych restauracyjek

 

Tajlandia 57 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Tajlandia 68 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Zjedliśmy sobie nawet w jednej pyszny, późny lunch. Są sklepiki ze wszystkim, co może się spodobać turystom

 

Tajlandia 55 300x225 - Bangkok

🙂

 

Ale turystów tam najwięcej lokalnych! Białe twarze widzieliśmy naprawdę sporadycznie. Spacerując usłyszeliśmy, że pani ‘naganiaczka’ nawołuje na rejs łodzią dookoła wioski za 500 THB za osobę . Grzech nie obejrzeć tych pięknych domków i mosteczków jeszcze z wody, więc chętnie wskakujemy.

 

Tajlandia 61 300x200 - Bangkok

Rejs łodzią dookoła wioski

 

Rejs trwał może 30-40 minut. W zupełności wystarcza, żeby zobaczyć całe klimatyczne centrum, domostwa w nieco dalszych strefach i otaczające pola ryżowe.

 

Tajlandia 59 300x200 - Bangkok

Rejs dookoła wioski

 

Przeraził nas mijany gigantyczny pomnik czarnego jak smoła mnicha o groźnym spojrzeniu.

 

Tajlandia 60 300x200 - Bangkok

Wielki, czarny, demoniczny mnich

 

Było czarodziejsko. Na zakończenie jeszcze zachód słońca

 

Tajlandia 62 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Wysiadamy przy głównym moście,

 

Tajlandia 70 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Tajlandia 51 300x225 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

z którego podziwiamy oryginalny i swojski pływający market, na którym sprzedają ryby i jeszcze inne krewetki, a nie turystyczną tandetę

 

Tajlandia 54 300x225 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Tajlandia 50 300x225 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Tajlandia 67 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Tajlandia 51 300x225 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Z komercją ma on tyle wspólnego, że łódeczki zaopatrzone są w grille i chętnie przygotowują owe ryby chętnym do konsumpcji turystom. Nie omieszkaliśmy skorzystać.

 

Tajlandia 71 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Siadamy przy stolikach ustawionych na gatach na małych deseczkach na może 5cm nóżkach. Już po chwili mamy przed sobą na talerzach przepyszne krewety tygrysie i grillowaną rybę a to wszystko za 475 THB. Ceny są stałe w gotowych Menu.

 

Tajlandia 73 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Tajlandia 72 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Tajlandia 74 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Obok nas Taj z żoną z Bangkoku zagaja jak się tu dostaliśmy i bardzo się dziwi, że taksówka woziła nas przez cały dzień za 2000 BTH. Ja nie pytałam, czym przyjechał, ponieważ oboje popijali Chang’a. Wolałam nie usłyszeć, że własnym samochodem.

 

Tajlandia 75 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Zwierzył się, że specjalnie zabrał tu żonę na weekendową kolację, bo to bardzo ‘modne’ w Bangkoku miejsce. Nie ma tu gwiazdkowych restauracji. Siedzimy na świeżym powietrzu, nad rzeką, niemalże na glebie.

 

Tajlandia 58 225x300 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Po zachodzie słońca, kiedy restauracyjki rozświetliły się światełkami, tłumek się mocno zagęścił. Taj-sąsiad wyjaśnił, że ciągle trwa okres świąteczny więc wiele Tajów jeszcze nie wróciło z urlopów do pracy, dlatego przybyli tak tłumnie. Tym bardziej cieszyliśmy się, że udało nam się znaleźć ten drewniany stoliczek i drewniany stołeczek na schodach przy rzece. Najlepsze miejsce na całym markecie!

 

Tajlandia 79 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Nie mogłam oderwać oczu od kucharzy na łodziach krojących warzywa, oprawiających ryby, grillujących posiłki i pilnujących żaru w swoich grillach.

 

Tajlandia 76 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Gotowe pyszności pani w wielkich, wysokich gumowcach wynosiła klientom na brzeg. Niesamowity klimat!

 

Tajlandia 78 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

Było już bardzo grubo po 21 (tak właściwie już bardziej 22), kiedy zorientowaliśmy się, że powinniśmy już wracać, przecież  pan taksówkarz na nas czeka i pewnie chciałby już pojechać do domu a to jeszcze ponad godzina drogi!

 

Tajlandia 77 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Tajlandia 80 300x200 - Bangkok

Pływający market Amphawa

 

Właściwie dopiero na parkingu zauważyliśmy, że dzwonił o 21.00. Głupio nam się zrobiło ale pan miał uśmiech od ucha do ucha i tylko pytał, czy chcemy jeszcze jechać obejrzeć  jakieś ‘świecące drzewa’ (pani z recepcji nam je pokazywała na zdjęciach – ot zwykłe drzewa obwieszone lampkami świątecznymi) więc odpowiedzieliśmy, że absolutnie nie. Pan nie dał po sobie poznać, czy mu mocno ulżyło, bo cały czas miał uśmiech od ucha do ucha i uśmiechnięty odwiózł nas do Bangkoku.

Po powrocie na Rambutrii znowu nie mogliśmy sobie odmówić wstąpienia na godzinkę do naszej hotelowej knajpki na podsumowanie dnia.

To był jeden z fajniejszych dni! Jak człowiek przyjeżdża tu trzeci raz, a do Azji dziesiąty to mało rzeczy potrafi go jeszcze tak zdziwić i tym samym ucieszyć. Trzy atrakcje, żadna nie jest na liście tak zwanych ‘top ten’ a my wszystkie trzy oceniamy na piątkę z plusem!

Zasnęliśmy spełnieni.

 

Bangkok – Chiang Mai

07 stycznia 2018

 

Typowy dzień backpackersa: pakowanie, wymeldowanie jak najpóźniej to możliwe z hotelu (czyli w tym przypadku o 12,00). Bagaże zostawiamy w hotelowym kantorku i idziemy w miasto.

Najpierw kupujemy bilety na nocny autobus do Chiang Mai. Okazuje się, że nasza pani w recepcji ma znowu najlepszą cenę.

Idziemy na obiad na puste jeszcze o tej porze Khaosan. Czytamy sobie co warto robić przez kolejne dni w Chiang Mai i ogarniamy hostele.

Odwiedzamy jeszcze parę sklepów w nadziei, że może jednak znajdą się jakieś spodenki dla mojego męża, ale niestety. Nic mu się w dalszym ciągu nie podoba.

O 19.00 ma nas ktoś odebrać z knajpki Sawasdee. Najpierw spóźnia się pół godziny. Potem okazuje się, że odbiór polega na poleceniu ‘follow me’ i musimy z plecakami zasuwać na miejsce zbiórki. Na szczęście to jedynie jakieś 150 metrów dalej. Tam wykonujemy chceck-in, wybieramy sobie miejsca w autobusie. Wybraliśmy dwa wolne na górnym piętrze przed samą szybą. Mi było wygodnie, Seb żałował. Nie były to miejsca jak w Polskim Busie przed samiutką szybą, gdzie można sobie położyć nogi, ale przed schodkami na dół do miejsca kierowcy więc barierka skutecznie ograniczała przestrzeń, skuteczniej nawet niż zwykłe siedzenie. Tylko widoki rekompensowały niewygody.

Ostatecznie autokar przyjeżdża dopiero po 20stej. Zanim całe towarzystwo się zameldowało, oddało bagaże i wsiadło zrobiła się 22.00. Tak to właśnie jest z tymi biurami podróży w Tajlandii.

Wyruszamy w całonocną podróż do Chiang Mai.

Relację z naszego pobytu w Chiang Mai możesz przeczytać tutaj       

 

Tajlandia 2010

Rosja, Moskwa – Tajlandia, Bangkok

1 marca 2010

 

Lot z Moskwy do Bangkoku minął błyskawicznie – po prostu padliśmy. Niestety obsługa obudziła nas niesmacznym samolotowym posiłkiem jakieś 2h przed lądowaniem i nie mogliśmy się w pełni zregenerować. Stewardessy Aeroflotu po angielsku rozumieją tyle co nic a jakość obsługi to pojęcie im zdecydowanie obce. Ogólnie, już nigdy więcej tych linii lotniczych. Samolot też nie pierwszej świeżości. Przy lądowaniu miałam wrażenie, że każda jego cząstka trzęsie się w swoim tempie i kierunku a cały samolot zaraz się rozleci. Na szczęście nic nie odpadło, wylądowaliśmy bezpiecznie i naszym oczom ukazało się kolosalnie wielkie oszklone, czyste i zadbane lotnisko Suvanabhumi Bangkoku.

Po formalnościach i odbiorze bagażu udajemy się do stanowiska z taksówkami gdzie Tajka mówiąca po angielsku ustala z góry cenę za przejazd w wybrane miejsce i daje wskazówki taksówkarzom. Pokazujemy jej adres naszego hotelu i ustalamy cenę 350 Bathów. Taksówkarz podwozi nas pod samo wejście – i jesteśmy już w siódmym niebie! Wybrany przez nas jeszcze w Polsce hotelik Sawasdee House przy ulicy Rambuttri jest przytulny, zlokalizowany blisko Khao San Road ale na o wiele bardziej klimatycznej, węższej i spokojniejszej uliczce.

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Rambutree 1 1024x768 - Bangkok

Na parterze mieści się otwarta 24h na dobę restauracja – pełna turystów z całego świata o każdej porze dnia i nocy. Jedzenie pyszne, obsługa przemiła – po prostu strzał w 10!

P3132634 1 1024x768 - BangkokPokoje klasy standard w cenie 600 BTH za noc z TV i prysznicem są malusieńkie – ale tam przecież tylko będziemy spać. Najważniejsze, że jest czysto.

 

 

 

Po regenerującej kąpieli idziemy na spacer po okolicy. Chcemy sprawdzić gdzie jest najbliższe molo tramwajów wodnych, którymi jutro wyruszamy na zwiedzanie. Tramwaje wodne to najprzyjemniejszy sposób podróżowania po zakorkowanym i tłocznym Bangkoku. Poruszają się niesamowicie sprawnie i szybko. Kierowca porozumiewa się z ‘cumownicznym’ na tyłach stateczku systemem gwizdów – przycumowanie, wypuszczenie i pobranie pasażerów i odjazd liczy się w sekundach. Bilety kupuje się od konduktorki na pokładzie. Warto mieć ze sobą mapę i na niej pokazywać do którego mola chce się dopłynąć – cena zależy od odległości.

 

 

 

IMG 0157 1 1024x768 - BangkokMolo okazuje się być dość blisko od naszego hotelu. Nawet zastanawiamy się chwilę, czy w takim razie nie wybrać jeszcze dziś się na kolację na China Town – jakieś 15 min rejsu tramwajem. Jednak ostatecznie decydujemy się na backpakerską atmosferę Khao San i zostajemy na kolacji w naszym hostelu.

Obserwowanie ulicy znad zimnego piwa Chang (co po tajsku oznacza Słoń) na uliczce rozświetlonej kolorowymi lampionami jest cudownym zwieńczeniem dnia.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Rambutree Sawadee Guest House 1024x768 - BangkokLudzie przechodzą przez sam środek naszej restauracji, która ma rozstawione stoliki również pod płotem buddyjskiego klasztoru po przeciwnej stronie.

 

 

 

Poczuć atmosferę Khao San przyjeżdżają przedstawiciele chyba każdego kraju, grupy wiekowej, wyznania i stylu życia. Widzimy rodziców z niemowlakami, kilkuletnimi i kilkunastoletnimi  dziećmi, 80-cio letnich hipisów, eleganckie pary, rastamanów, punków, gotów, każdego koloru skóry. Ten przechadzający się tłum turystów upstrzony jest też lokalnymi akcentami czyli obwoźnymi sklepikarzami oferujących dosłownie wszystko: od mrożonych owocowych shake’ów czy grillowanych robali po pamiątki, używane książki czy sztuczne tatuaże. Widać też mnichów w ostro pomarańczowych szatach i zwykłych Tajów wracających z/ idących do pracy – zapewne w obsłudze turystów odwiedzających Bangkok przez okrągły rok. Moglibyśmy tak siedzieć i patrzeć godzinami ale juto czeka nas trochę kręcenia się po mieście. Trzeba przezwyciężyć jet-lag i położyć się spać.

 

Bangkok

2 marca 2010

Wstajemy bardzo rano. Jet-lag ciągle nie odpuszcza. Po śniadaniu (450 BTH za dwie Latte i zestaw jajecznica na bekonie, tosty, dżem, świeży sok pomarańczowy i świeże owoce) w hostelowej restauracji idziemy w kierunku mostu Pra Pinklao na molo nr 12, które zlokalizowaliśmy wczoraj. Znajduje się ono zaraz pod mostem, pod dwoma charakterystycznymi, białymi wieżowcami, które często potem były naszym punktem orientacyjnym w terenie.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok water tram pier no 12 1024x768 - BangkokStąd tramwajem wodnym za 27 BTH za dwa bilety jedziemy do mola nr 8 (Tha Tien) znajdującego się naprzeciwko świątyni Wat Arum  – wizytówki Bangkoku. 

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Arum 1024x711 - BangkokTam przesiadamy się na prom i za 3 BTH przepływamy rzekę do stóp Świątyni Świtu.

 

 

 

Wstęp do świątyni kosztuje 50 BTH. Jej stroma konstrukcja mnie trochę przeraża, ale wzdłuż wysokich schodów są metalowe poręcze wiec wspinam się nie patrząc ani w dół ani w górę. Trochę obawiam się zejścia – ale jakoś schodzę. Lęk wysokości to okropna sprawa! Ale widzę, że Seb tez kurczowo trzyma się poręczy.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Arum 2 768x1024 - BangkokPatrzymy z podziwem na grupkę mnichów w pomarańczowych szatach i klapkach japonkach: schodzą zwinnie i bez trzymanki, zupełnie jak z normalnych schodów.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Arum 3 610x1024 - BangkokŚwiątynia Świtu jest przepiękna i robi na nas ogromne wrażenie. Wokół centralnego spiczastego prangu na ogromnej podstawie ciągną się mniejsze wieżyczki i posążki strzegące świątyni.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Arum 4 622x1024 - BangkokWedle legendy król Taksin uciekając ze zdobytej przez Birmańczyków stolicy Ayuthaya dotarł do ówczesnej wioski Bangkok właśnie do tej świątyni bladym świtem, czemu świątynia zawdzięcza swoją nazwę. Król odrestaurował ją, rozbudował i przez wiele lat było to główna świątynia Bangkoku.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Arum 5 768x1024 - BangkokCałość wyłożona jest kawałkami kolorowej ceramiki. Historia głosi, że kiedyś w pobliżu rozbił się statek przewożący cenną porcelanę. Żeby ją jeszcze jakoś wykorzystać Tajowie ułożyli z kawałków ozdobne mozaiki ozdabiając ściany świątyni.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Arum 6 1024x768 - BangkokBardzo nam się ta świątynia podoba. Być może ponieważ jest to pierwsza tajska świątynia, którą odwiedziliśmy, zupełnie inna niż wszystkie odwiedzone do tej pory.

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Arum 7 768x1024 - Bangkok

Centralny prang otoczony jest tarasami, na które można się wspiąć. Widok z górnych tarasów na rzekę i okolice daje dobry ogląd na temat odległości – w rzeczywistości, wszystko jest o wiele bliżej niż myśleliśmy studiując mapy. Dobry punkt orientacyjny na początek. Zauważamy, że molo tramwajów wodnych, leżące pod charakterystycznymi dwoma wieżowcami za mostem leży za zakolem rzeki a Pałac Królewski jest właściwie naprzeciwko nas co oznacza, że możemy spokojnie wrócić sobie spacerkiem do naszego hosteliku.

 

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok widok na Chao Phraya 1024x652 - BangkokPonieważ jesteśmy w świątyni zaraz po jej otwarciu nikogo prawie tam nie ma. Cudownie się spaceruje po tarasach bez wszechobecnych grup wycieczkowych. Postanawiamy robić tak zawsze,  ale w praktyce nic z tego niestety nie wychodzi i w późniejszych wojażach zrobienie zdjęcia bez innej osoby w tle jest niezwykle trudne.

Zgodnie z przygotowanym jeszcze w Polsce planem zwiedzania Bangkoku po odwiedzeniu Świątyni Świtu mamy zamiar wrócić promem na przeciwległy brzeg i zobaczyć Wat Pho czyli świątynie Lezącego Buddy ale zatrzymujemy się na chwilę przy prymitywnej odręcznie namalowanej na dykcie i wyblakłej od słońca mapce miejskich klongów, czyli kanałów odchodzących od głównej rzeki Chao Phraya.

 

 

 

Natychmiast, jak spod ziemi, wyrasta Tajka oferując nam wynajęcie Long Tail Boat (czyli lokalnej tradycyjnej drewnianej łodzi z silnikiem na długim metalowym pręcie) i rejs po narysowanej na reklamie mapce za 700 BTH. Ponieważ byliśmy przygotowani na 1600 (relacje z Internetu) nawet się nie targujemy. Pani prowadzi nas do łodzi zaparkowanej przy molo, prosi o zapłatę z góry, rozlicza się z ‘kierowcą’ a my wsiadamy i mamy cala łódź dla siebie!

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok łodka klongi 768x1024 - BangkokNasz sternik jest przemiły. Nie mówi ani słowa po angielsku ale za każdym razem zwalnia i pokazuje na migi, że coś jest, jego zdaniem, warte sfotografowania. Nie wszystko, co nasz sternik uważa za warte uwiecznienia, jest tego rzeczywiście warte ale robimy zdjęcia, żeby nie robić mu przykrości. Kart pamięci mamy przy sobie dostatek, a pan naprawdę bardzo się stara.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya rejs po klongach 8 1024x768 - BangkokRaz zatrzymuje się przy zupełnie przeciętnym domu na palach i chyba 2 min cos nam pokazuje. Patrzymy we wskazywane miejsce ale nie widzimy nic ciekawego, aż wreszcie Seb zauważa krokodylka (może metrowego) śpiącego sobie przy brzegu. Chyba coś właśnie zeżarł bo brzuch ma nieproporcjonalnie wielki do reszty kadłuba.  Robimy zdjęcia, ale nic na nich nie widać w poddomkowych ciemnościach. Sama nie wiem czy to był prawdziwy krokodyl – nie ruszył się na milimetr. Ale pan był bardzo podekscytowany i długo prezentował swoje niekompletne uzębienie zadowolony, że nam go pokazał.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya klongi 1024x771 - BangkokRejs po klongach trwał jakieś 2h. Pierwsza godzina jest naprawdę rewelacyjna. Z błyszczącego kolorowymi dachami świątyń i złotymi posążkami starego,  królewskiego miasta Bangkoku wpływamy w zupełnie inny świat lokalnej biedoty.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya long tail boat cruise 1024x768 - BangkokDomki na palach wydają się być sklecone z czego popadnie, to cud, że niektóre jeszcze nie zwaliły się do wody.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya klongi 2 1024x716 - BangkokTrafiają się wśród nich też prawdziwe wille z domami dla duchów wielkości altanek.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya rejs po klongach 1024x768 - BangkokTajowie budują domki dla duchów przed swoimi domami, żeby trzymać zmarłych z dala od żywych. Ozdabiają je dla nich kwiatami, zostawiają pożywienie i naprawę starają się, żeby wyglądały ładnie. Wierzą, że wtedy zadowolone duchy będą im przyjazne.

Do każdego domu czy świątyni jest wejście od strony kanału, wiszą też na nich skrzynki pocztowe – widać są tu wodni listonosze. Najbardziej dziwi jednak plątanina kabli elektrycznych  – domy są nią połączone w zupełnie chaotyczny sposób, ich izolacja pozostawia wiele do życzenia – a to wszystko kilka metrów nad wodą!!!

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya long tail boat cruise 2 1024x675 - BangkokPłynąc powoli widzimy jak toczy się życie wewnątrz niektórych domostw: Tajki kroją warzywa na obiad, myją naczynia, piorą, Tajowie naprawiają zepsute sprzęty. Dzieciaki bawią się ze zwierzakami.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya long tail boat 1024x768 - BangkokMijamy też kilka świątyń i większych i mniejszych posagów buddy. Im większy budda – tym lepsza społeczność, która łoży na jego zakup więc niektóre posągi są naprawdę ogromne.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok rejs po klongach Chao Phraya 1024x768 - BangkokBieda i przepych miesza tu się ze sobą nieprawdopodobnie. Właściwie to jeden wielki kontrast.

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya long tail boat 3 1024x768 - BangkokTajlandia jest w 90% buddyjska. Praktykuje się tu buddyzm Therawada założony przez Siddhartha Gautama (ok. 563-483 p.n.e). Był to książę, którego kochający ojciec starał się stworzyć mu świat idealny, trzymając z dala od biedy i realiów prawdziwego życia. Żył więc zamknięty w pałacu w dostatku, otoczony miłością. Jednak gdy zorientował się, że za murami jest głód, bieda, choroby i cierpienie postanowił zmienić swoje życie. Opuścił pałac i przez sześć lat żył w skrajnym ubóstwie oddając się różnym rodzajom medytacji i ascezy. Następnie skupił się na obserwacji ciała i umysłu i w ten sposób odkrył Cztery Szlachetne Prawdy, mianowicie: Prawda o Cierpieniu, Prawda o Przyczynach Cierpienia, Prawda o Ustąpieniu Cierpienia i Prawda o Ścieżce Prowadzącej do Ustąpienia Cierpienia. Buddyści starają się nie przywiązywać do rzeczy doczesnych, ponieważ ich utrata rodzi cierpienie. Pokornie przyjmują swój los wierząc, że poprzez dobre uczynki w tym życiu zyskają lepsze wcielenie w kolejnym. Celem doczesnej egzystencji jest osiągnięcie stanu nirwany i oświecenia. Słowo ‘budda’ w dosłownym tłumaczeniu oznacza ‘oświecony’. Pierwszy raz mamy do czynienia z buddyjskim krajem i robi na nas ogromne i bardzo pozytywne wrażenie. Ludzie są tu uśmiechnięci, spokojni i wyciszeni. Postanawiam zgłębić tą filozofię.

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya rejs po klongach 9 1024x768 - BangkokPodczas rejsu podpływa do nas pływający sklep, czyli Tajka na otwartej łódce obładowanej owocami, napojami i słodyczami. Sprzedawczyni namawia nas na zimne, ale bardzo drogie piwo – 90BTH za puszkę 0,33. Kupujemy też jedną dla naszego kierowcy, który obdarza nas najszerszym z gamy swoich uśmiechów. Ja kupuję jeszcze tackę świeżych owoców mango, ale jakoś mi nie smakują.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya rejs po klongach 10 1024x768 - BangkokPierwsza godzina rejsu to po prostu rewelacja: chłoniemy widoki i nie wypuszczamy aparatów z rąk. Moja pasja i potrzeba podglądactwa lokalnego życia zostaje w pełni zaspokojona.

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya rejs po klongach 11 1024x684 - BangkokDruga godzina to już właściwie to samo, wiec po prostu sobie odpoczywamy przed dalszym zwiedzaniem.

Thailand Tajlandia Bangkok Chao Phraya rejs po klongach 12 1024x768 - BangkokNasz kierowca odwozi nas zgodnie z ustaleniami na molo po przeciwnej stronie Świątyni Świtu, skąd podchodzimy kilkaset metrów prosto do bramy Wat Pho – Świątyni Leżącego Buddy. 

 

 

 

 Thailand Tajlandia Bangkok Wat Pho wejście 1024x768 - Bangkok

Wat Pho to właściwie cały, bardzo bogato zdobiony kompleks sakralny położony na 80 000 m2.

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Pho 768x1024 - BangkokZwykle w skład takiego kompleksu wchodzi świątynia główna, gdzie znajduje się główny posąg buddy, miejsce przechowywania świętych pism, zakon, ogrody i szkoła – w tym przypadku jest to szkoła masażu – najsłynniejsza na w całej Tajlandii.

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Pho 3 1024x768 - BangkokMożna skorzystać z masażu lub nawet samemu odbyć kilkudniowy kurs pod okiem przeszkolonych mnichów.

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Pho 2 765x1024 - BangkokSpacer po kompleksie jest obowiązkowy. Widoczki bajkowe ze względu na bujną roślinność

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Pho 4 768x1024 - BangkokCiekawe posążki

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Pho 5 1012x1024 - Bangkoki tęczowe zdobnictwo budynków.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Pho 6 1024x768 - BangkokW świątyni głównej Odpoczywający Budda jest naprawdę kolosalny – ma 46 metrów długości i 13 wysokości. Zajmuje cały budynek świątyni. Między okalającymi go filarami ciężko zrobić dobre zdjęcie.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Pho 7 768x1024 - BangkokSame jego stopy mają po 3 metry i są pięknie udekorowane masą perłową. Tam jest właściwie najlepsze miejsce na dobre zdjęcie ale wpadają na to chyba wszyscy więc ogromny tu tłum. Nie pchamy się więc i idziemy dalej.

 

 

 

 

Leżący Budda symbolizuje stan Nirwany – czyli stan przejścia w stan doskonałej wyższej świadomości, który osiągnął Budda i do którego dążą buddyści, ćwicząc kolejne etapy medytacji.

W świątyni kupujemy za 20BTH miseczkę grosików i wrzucamy po monecie do ustawionych w rzędzie misek – ponoć jeżeli trafimy ilość grosików taką samą jak ilość ustawionych misek będziemy mieli szczęście. To samo czynią zresztą niemal wszyscy odwiedzający turyści więc zwiedzaniu świątyni towarzyszy charakterystyczny brzęk monet o metal.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Pho 9 225x300 - BangkokNiestety nasz garnuszek miał zbyt wiele monet.

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Pho 10 225x300 - BangkokPo wyjściu ze świątyni idziemy w lewo w kierunku znajdujących się 200m dalej murów Wielkiego Pałacu. Wiemy ze wejście jest po przeciwnej stronie ale nie sprawdziliśmy, którą stroną szybciej do niego dojść (mijając mury po prawej czy po lewej). Idziemy chwile w prawo, ale szybko rezygnujemy. Stoją tam zaparkowane autokary wycieczek: wszystkie na włączonych silnikach,  żeby chodziła klimatyzacja, wiec smrodzą i hałasują niesamowicie, co w ponad 30sto stopniowym upale jest nie do wytrzymania.

 

 

 

Zawracamy i obchodzimy mury od strony rzeki i po 10 min jesteśmy przed główną bramą.

Thailand Tajlandia Bangkok wielki pałac 300x225 - BangkokPrzy wejściu wisi znak obrazkowy jaki ubiór jest niedozwolony.

 

 

 

pałac zakazy 300x200 - BangkokSiedzą tez specjalni umundurowani Tajowie sprawdzający poprawność ubioru odwiedzających. Wiedzieliśmy, że trzeba mieć zakryte ramiona, kolana i palce stóp. Zdziwiło nas, że nie można mieć również obcisłych bluzek podkreślających kształty, dekoltów, bluzek z przeźroczystych materiałów, obcisłych spodni. Niestety Seb ma za krótkie spodenki (rybaczki nie przechodzą!). Kolejka do wypożyczalni paskudnych niebieskich ‘dresików’ jest ogromna dodatkowo musielibyśmy zapłacić za ich pranie 20BTH, postanawiamy więc, że wrócimy tu odpowiednio ubrani innym razem.

Jemy obiad w klimatyzowanej restauracyjce naprzeciwko Pałacu. Biegają w niej dwa małe psy, po podłodze przechadza się ogromny robal, którego właścicielka ostrożnie chwyta w papierowy ręcznik i wynosi na zaplecze (może w celu dodania do obiadu????) ale jedzenie jest bardzo smaczne i wychodzimy zadowoleni.

 

 

 

Następnie próbujemy złapać Tuk Tuka do chińskiej dzielnicy. Kierowca od razu rzuca bardzo niską cenę 50 BTH. Dziwne, bo zawsze się targują i nigdy nie schodzą poniżej 100 BTH. Wszystko wyjaśnia się po załadowaniu się do środka – kierowca informuje, że najpierw zawiezie nas do sklepu z biżuterią. Słysząc nasze kategoryczne NIE, kierowca wysiada i odmawia kursu. Zostajemy sobie w Tuk Tuku sami a pan z powrotem dołącza do gawędzących sobie leniwie na trawie innych kierowców.

Thailand Tajlandia Bangkok tuk tuk 300x225 - BangkokZnajdujemy innego tuk tuka, umawiamy się na dość logiczna cenę 100 BTH (dobra cena to ponoć 150). Ale tu też niespodzianka! Dopiero w trakcie kursu kierowca informuje nas, że musi zawieźć nas na 3 min do sklepu z garniturami, który jest po drodze, bo wtedy dostanie kupon na benzynę.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok tuk tuk 2 300x265 - BangkokPodirytowani mówimy, że absolutnie nie mamy na to ochoty, ale kierowca ma taką błagająca minę, taki jest nieszczęśliwy, i tak bardzo nas prosi… Nawet stojąc na światłach pokazuje na mapie, że to rzeczywiście po drodze, że możemy tylko wejść i wyjść, jak tylko on dostanie swój wymarzony kupon…. ulegamy. Wchodzimy do sklepu, gdzie można zamówić sobie szyty na miarę garnitur i koszule na wzór Armaniego czy Prady z wybranego materiału, których bele leżą równo ułożone pod sam sufit. Wszystko to za zupełnie przystępną cenę kilku tysięcy BTH z dostawą następnego dnia pod wskazany adres. W sumie całkiem niegłupi pomysł, wiec już rozumiem dlaczego te przymusowe odwiedziny bywają skuteczne. Jednak my jesteśmy zupełnie na początku podróży więc wizja wożenia ze sobą w plecakach jedwabnych koszul czy całych garniturów nie wydaje się być rozsądna. Ku rozczarowaniu sprzedawców wychodzimy bez zakupów i jedziemy już prosto na China Town.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok China Town brama 300x225 - BangkokPo drodze mijamy Wielką Huśtawkę, ale nie zatrzymujemy się. Jakoś nie wydaje się nam super atrakcją. Położona między ruchliwymi jezdniami wygląda jak wysoki czerwony trzepak. Jedyną ciekawą rzeczą jest jej historia – ponoć mnisi huśtali się na niej podczas jednej z 12 najważniejszych ceremonii religijnych, co symbolizowało hinduską wersje stworzenia świata. Ze względu na dużą ilość wypadków podczas tego rytuału w końcu go zabroniono a mnisi są zdrowsi i bezpieczniejsi.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok monks mnisi 247x300 - BangkokPrzejeżdżamy dalej przez dzielnicę sklepów sprzedających posągi Buddy. Na chodnikach, wystawach i wewnątrz hal sklepowych stoją niezliczone wariacje złotych i białych posążków od 5 centymetrowych po 5 metrowe! Można wybierać wśród stojących, leżących i siedzących w setkach różnych pozycji. Budda ma inna pozycję na każdy dzień tygodnia, na każdą okazję i historię z nim związaną. Ułożenie ciała, rąk, oczu, głowy, tusza – wszystko ma jakieś znaczenie. Widok tylu posążków przeróżnej maści na jednej ulicy jest niezapomniany.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok sklep posążki 300x225 - BangkokTuk Tuk wysadza nas przed bramą do Wat Tramit. Kupujemy bilety tylko do świątyni – jest jeszcze opcja z muzeum ale jakoś nie mamy ochoty. Świątynia jest jasna, przestronna, chociaż właściwie niewielka.

 

 

Złoty Budda robi wrażenie jeśli się wie, że naprawdę jest zrobiony z czystego złota. Ma 3 metry i waży 5,5 tony! Odkryto ten fakt przypadkiem, kiedy podczas transportu obłupał się kawał gipsu pokrywający figurę. Gipsem pokrywano wartościowe posągi na wypadek ataku grabieżców.

 

 

Na początku dziwię się, ze taki skarb jest przechowywany bez żadnych zabezpieczeń – krat w oknach, solidnych  drzwi, alarmów. No ale w sumie ciężko ukraść 5,5 tony i jeszcze znieść go z dość wysokich schodów, nie zwracając na siebie uwagi.

Thailand Tajlandia Bangkok Wat Tramit 3 225x300 - BangkokW świątyni modlą się Chińczycy składając łańcuchy żółtych kwiatków i zapalając kadzidełka. Staramy się nie przeszkadzać im w modlitwach i w ciszy obchodzimy świątynię czymś w rodzaju zewnętrznego korytarza.

 

 

 

Ze świątyni idziemy na spacer po China Town.

Thailand Tajlandia Bangkok China Town 1 300x225 - BangkokI tu się zaczyna folklor: to co widzimy na ulicach przechodzi nasze oczekiwania.

 

 

 

Panuje tu ogromny chaos zarówno ludzki jak i przestrzenno-architektoniczny.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok China Town 4 300x225 - BangkokWszelkiej maści stragany z chińską tandetą, ręcznie robionymi pamiątkami, owocami, kwiatami, jedzeniem – dosłownie wszystkim czego dusza zapragnie.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok China Town 5 300x225 - BangkokPrzeznaczenia niektórych towarów nie możemy się domyślić – na przykład ogromne worki foliowe z czymś co wygląda jak chrupki kukurydziane, ale rozmiarami sięga rozmiarów człowieka.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok China Town 6 300x225 - BangkokMiedzy tym wszystkim liczne gar kuchnie z przygotowywanymi w oparach grillowego dymu potrawami oblegane przez chińczyków jedzących dosłownie wszędzie – na ziemi, na stojąco, lub przy prowizorycznych stoliczkach rozstawionych na resztkach wolnego miejsca.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok China Town 7 300x225 - BangkokJedzenie bardzo kusiło zapachami, ale obawialiśmy się, że nasze żołądki potrzebują trochę więcej czasu na przestawienie się na nową florę bakteryjną, żeby jeść na ulicy.

Thailand Tajlandia Bangkok China Town 8 300x225 - BangkokPo spacerze po Chińskiej dżungli w centrum miasta kierujemy się do mola Ratchawong Pier i tramwajem wodnym wracamy na Khao San. Przy China Town o tej porze wygląda jak deptak w Pcimiu Dolnym.

 

 

 

Idziemy na naszą, jeszcze spokojniejszą uliczkę na fish massage – czyli przyjemnego peelingu wykonywanego przez ławicę malutkich czarnych rybek, które pożerają martwy naskórek z naszych nóg włożonych do akwarium.

 

 

 

Ja decyduję się też na relaksujący ręczny masaż stóp.

 

 

 

Spacerujemy trochę po Khao San, które po zmroku po prostu szaleje. Jesteśmy zaczepiani przez ‘marketingowców’ przeróżnych knajp, domów publicznych, krawców, producentów wszystkich możliwych dokumentów – dowodów osobistych, paszportów itp. lub też samych sprzedawców sprzedających wszystko – od ulicznego jedzenia po peruki.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Kaoh San Road 2 300x225 - Bangkok

Jemy kolację w którejś z ulicznych restauracji, w której siedzi najwięcej farangów (czyli białych – tak nas nazywają Tajowie) i kończymy wieczór tradycyjnie w naszej hotelowej restauracji zamawiając wiaderko rumu z colą – czyli na drinku po tajsku. Do plastikowego wiaderka, identycznego jakim dzieci bawią się w piaskownicach, wypełnionego bo brzegi lodem, kelner na naszych oczach wlewa buteleczkę rumu, colę i butelkę płynu, która wygląda jak lekarstwo a okazuje się lokalnym odpowiednikiem Red Bulla. Wkłada do tego kilka słomek – i gotowe!

 

 

 

 

Ku zdziwieniu Tajów wypijamy 2 takie wiadra! Pewnie głównie przez ten rum dajemy się namówić na zakup aż sześciu drewnianych żab, które po potarciu patyczkiem, wydają odgłos bardzo zbliżony do rechotu. Płacimy 300bth – przebrane w tradycyjne stroje panie sprzedawczynie wydają się być bardzo zadowolone wiec pewnie mocno przepłaciliśmy.

 

 

 

No to mamy już pierwsze pamiątki z podróży a kumkanie tekowych żab już zawsze będzie mi się kojarzyło z dzielnicą Khao San.

Wdrapujemy się do naszego mikroskopijnego pokoiku i po prostu padamy na twarz.

 

Bangkok

4 marca 2010

Dziś pozwalamy sobie po raz pierwszy na lenistwo, nie wstajemy jak zwykle skoro świt tylko wysypiamy się do bólu. Ja oczywiście i tak budzę się jeszcze przed wschodem słońca, ale staram się zasnąć i dorównać Sebastianowi w odpoczynku. O 8.00 się poddaje i wstaje. Otwieram netbooka i pisze to co pamiętam z dotychczasowej podroży. Seba śpi do 10.00.

Jemy śniadanie tradycyjnie w restauracji na parterze. Po raz pierwszy zamiast grillowanych kanapek czy europejskiego jajecznicowego zestawu decydujemy się na śniadanie Tajskie. No niestety, zupa z owocami morza na śniadanie niezbyt pasuje naszym podniebieniom.

Po śniadaniu idziemy piechotą do Wielkiego Pałacu. Spacer zajmuje maksymalnie 15 min. Po drodze oczywiście kilku Tajow próbuje nam wmówić, że dziś pałac zamknięty, że teraz wpuszczają tylko buddystów, że dopiero po południu będziemy mogli wejść – wszystko po to, żeby zawieźć nas na zakupy do sklepów, od których dostają prowizje za przywiezienie klientów. Nie dajemy się nabrać i idziemy dalej nie zwracając na nich uwagi.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok 11 300x225 - BangkokPo drodze Sebastian kupuje paczkę ziarna dla gołębi czyli swoją szansę na zrobienie dobrego uczynku. Karmiąc ptaki wytworzył dobrą karmę, a to o to w buddyzmie chodzi. Na bazarach można kupić ptaki w klatkach, tylko po to, żeby je z nich wypuścić – dokładnie w takim samym celu.

Przy wejściu do Wielkiego Pałacu Seb dopina nogawki do krótkich spodenek. Umundurowani panowie przy stoliku ‘Informacja’ kiwają głowami, że wyglądamy OK wiec idziemy kupić bilety.

Thailand Tajlandia Bangkok Wielki pałac 2 300x233 - BangkokPo drodze zaczepia nas paru przewodników oferując oprowadzanie ale dziękujemy. Prawdę mówiąc ja mam duży problem, żeby zrozumieć tajski-angielski. Wolimy wypożyczyć zestawy audio. Cena przewodnika to 250 BTH, cena zestawu audio 200. Przy kasach jednak zmieniamy zdanie – zestawy audio to wycieczka na 2 i pół godziny – nie mamy już tyle czasu. Chcemy jeszcze zdążyć do parku Dusit i zobaczyć największą budowlę z drewna tekowego na świecie: Pałac Vimanemek. Kupujemy więc tylko bilety wstępu za 350 BTH od osoby i postanawiamy zwiedzić pałac na własna rękę. Te same bilety upoważniają również do wejścia do parku Dusit.

Budowle na terenie kompleksu Wielkiego Pałacu są jak z bajki: kamienne posążki, mozaikowo-złote budynki, migające kolorowe szkiełka, tajskie kwiaty.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wielki pałac 3 300x225 - BangkokWszystko razem tworzy malownicza scenerie do zdjęć wiec pstrykamy ich co niemiara. Turystów jednak tłum wiec ciężko o dobre ujęcia.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wielki pałac 4 300x225 - BangkokGłówną świątynia na terenie kompleksu jest  Wat Phra Kaew – Świątynia Szmaragdowego Buddy. Szmaragdowy budda jest najważniejszym posążkiem buddy w całej Tajlandii. Wygląda dość niepozornie – jest mały (66 cm)  i tak naprawdę zrobiony z jadeitu ale Tajowie pielgrzymują tłumie z całej Tajlandii, żeby zapalić mu kadzidełko.

 

 

 

Malutki zielony posążek jest ubrany w zależności od pory roku w różne szaty. W porze suchej jest to korona i złota szata zdobiona diamentami, w porze deszczowej to lekko złocony habit mnicha, w porze zimowej złoty płaszcz. Tylko król ma prawo zmieniać posążkowi szaty a czyni to by zapewnić dobrobyt i szczęście dla swojego królestwa o każdej porze roku.

Świątynia, a właściwie jej bogate zdobienia, zapierają dech w piesiach. Cały kompleks Wielkiego Pałacu jest naprawdę piękny. Teren w okól dopięty na ostatni guzik. Tajowie przycinają krzaczki, podlewają trawę chyba bez przerwy – pod czas naszego zwiedzania na jednym trawniku widziałam 6 pielęgnujących go jednocześnie osób.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wielki pałac 6 300x225 - BangkokZ luźnych obserwacji Tajowie maja chyba bzika na punkcie zieleni – wzdłuż większości dróg miejskich rosną krzaczki poprzycinane w przeróżne kształty, kwietniki i idealnie równa trawka. Mnóstwo osób musi być zatrudnionych do ich utrzymania.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wielki pałac 7 300x225 - BangkokPo zwiedzaniu kompleksu Wielkiego Pałacu prowadzi nas mapka,  którą dostaliśmy przy wejściu. Wszystkie budynki oznaczone są na niej numerkami. Obchodzimy więc je kolejno od 1 do 33 – chyba niczego nie ominęliśmy. Są tam wystawy i muzea demonstrujące armaty, zbroje, kawałki statków i królewskie meble i wiele innych eksponatów. Dla konesera zwiedzania na minimum cały dzień.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Wielki pałac 8 300x225 - BangkokPo wyjściu z Pałacu skręcamy w lewo i idąc może 3min cały czas prosto dochodzimy do mola Chang. Droga prowadzi przez chiński malutki targ z jedzeniem, na którym tak pachnie, ze skręca nam kiszki – ale nie ma czasu, trzeba biec na tramwaj, żeby zdążyć przed zamknięciem parku Dusit.

Tramwajem wodnym za 24 baty płyniemy do mola nr 15 (Thewes) i tam piechota próbujemy dostać się do pałacu Vimanemek. Droga na mapie wydaje się być prosta  – i rzeczywiście jest, po może 15 min marszu z mapa w ręku dochodzimy do murów parku Dusit. I tu zaczynają się schody – nie wiemy gdzie, w olbrzymim jak się zdążyliśmy zorientować parku, znajduje się pałac Vimanemek. Kolejne wejścia okazują się pomyłkami. Po kolejnych zmarnowanych 15 min postanawiamy zapytać mundurowych. Wskazują nam prawidłową drogę: okazało się ze poszliśmy w zła stronę wzdłuż muru i musimy się sporo cofnąć. Początkowo żałujemy,  że nie wzięliśmy tuk tuka ale po chwili już właściwie ciężko stwierdzić jaka opcja byłaby lepsza: na ulicy pojazdy stoją w ogromnym korku. Niestety przez to błądzenie trafiamy do pałacu bardzo późno (zamykają o 16.30) i nie udaje nam się zobaczyć go wewnątrz. Spacerujemy jedynie po ogrodzie, fotografujemy zewnętrzne fasady budynku.

 

 

 

Thailand Tajlandia pałac Vimanemek 300x225 - BangkokOglądamy wystawę pojazdów królewskich – od starożytnych lektyk przez karoce aż po nowoczesne królewskie Tuk Tuki i musimy opuścić park.

 

 

 

Thailand Tajlandia Vimanemek 2 300x265 - BangkokW powrotnej drodze na molo wchodzimy do lokalnej garkuchni. Za dwie pyszne i syte zupy, wodę i mrożona zielona herbatę płacimy 90 BTH. To uzmysławia nam ile przepłacamy w naszym hotelu czy w pobliżu atrakcji turystycznych.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok 14 300x225 - BangkokPostanawiamy wysiąść na innym molo niż zwykle i jeszcze się trochę przejść nieznanymi uliczkami.

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok 15 300x225 - BangkokPo drodze trafiamy na biuro podroży, które ma w swojej ofercie wycieczki do Ayutthaya za 1300 BTH z rejsem powrotnym do Bangkoku.  Są też wycieczki do Kanchanaburi. Kupujemy wiec wycieczkę na kolejny dzień, ustalamy z jakiego hotelu ma nas odebrać kierowca i wracamy na Khao San.

Po orzeźwiającym prysznicu schodzimy na piwko i sajgonki do naszej hotelowej knajpy: tak, tak, znowu przepłacamy. Jest może i drogo ale atmosfera bezcenna!

 

 

 

W tle rewelacyjna transowa muzyka, nad stołami kolorowe lampiony, obsługa niemal czytająca w myślach, różnorodny tłumek leniwie lejący się przez sam środek knajpy i brak tego szalonego rejwachu z ulicy Khao San.

Staramy się iść wcześnie spać. Jutro poranna pobudka. Jedziemy na wycieczkę.

O wizycie w Ayutthaya można przeczytać tutaj

O wizycie w Kanchanaburi można przeczytać tutaj

O wizycie na wyspie Koh Phangan można przeczytać tutaj

O wizycie na wyspie Koh Tao można przeczytać tutaj

O wizycie na wyspie Koh Phi Phi można przeczytać tutaj

O wizycie na wyspie Phuket można przeczytać tutaj

O wizycie na Krabi można przeczytać tutaj

O wyspach odwiedzonych w 2018 można przeczytać:

Koh Kradan    Koh Muk    Koh Lipe

 

Bangkok

20 marca 2010

Back to Bangkok! Na znanym nam już dworcu Morchit jesteśmy około 4 rano. Bierzemy jedną z całej masy stojących tam taksówek za, jak zwykle, 200 BTH i jedziemy prosto do naszego hoteliku. Pomimo tak wczesnej pory, dostajemy klucz do zarezerwowanego teoretycznie od 14.00 pokoju i możemy od razu się wykąpać i przygotować do ostatniego dnia naszej podróży przeznaczonego na zakupy.

Pokój superior, który tym razem wynajęliśmy, różni się tym, że posiada balkonik, na którym jest… prysznic i toaleta – bardzo oryginalny pomysł!

 

 

 

Thailand Tajlandia Bangkok Sawadee Guest House pokój 1 300x225 - BangkokDodatkowo znajduje się po przeciwnej stronie budynku więc możemy sobie obserwować z góry co dzieje się w naszej restauracji i na ulicy Rambuttri oraz za murami buddyjskiego klasztoru.

 

 

 

 

Obserwować możemy oczywiście tylko z łazienkowego balkonu 🙂 więcej okien w naszym pokoiku nie ma.

Schodzimy na śniadanie i złapaną pod hotelem taksówką jedziemy na targ Chatuchak. Taksówkarz całą drogę próbuje naciągnąć nas na wyższy rachunek – biadoli, że są wszędzie demonstrację, że drogi są zablokowane, że musi jechać strasznie naokoło, ma na nawet przygotowaną gazetę ze zdjęciami ulic zablokowanych przez Czerwone Koszule. Ale jesteśmy twardzi – płacimy tylko tyle ile się na początku umówiliśmy, czyli 200 BTH.

Weekendowy market Chatuchak przerósł nasze oczekiwania. Wiedzieliśmy, że jest to największy targ w Tajlandii i najprawdopodobniej na świecie ale okazał się dla nas jednak zbyt duży. Nawet z darmową mapą nie mogliśmy się w nim połapać. Niestety ku naszemu zaskoczeniu 70% sprzedawanych tam towarów to chińska tandeta i podróbki drogich marek. Robimy tylko małe zakupy – jakoś nie mieliśmy siły na przewalające się tam tłumy. Dodatkowo panował tam zaduch i co chwile mdliły nas zapachy smażonych na głębokim tłuszczu przeróżnych potraw…

 

 

 

Wracamy nowoczesną kolejką naziemną Sky Train do stacji Ratchathewi i stamtąd piechotą idziemy w kierunku Khao San

Przez przypadek przechodzimy przez sam środek demonstracji Czerwonych Koszul. Bardziej wygląda to jak parada równości niż zamieszki polityczne. Na chodnikach stoją a raczej siedzą na rozkładanych stołeczkach w równych odstępach pilnujący bezpieczeństwa policjanci.

 

 

 

Ulicami jadą czerwone pickupy wypełnione śpiewającymi i uśmiechniętymi Tajami, z transparentami, klekotkami i balonami. Ludzie z chodników machają im radośnie. Dopiero w Internecie czytamy, że pod czas zamieszek doszło nawet do ofiar śmiertelnych…

Po 15min spacerze w hałasie i spalinach mamy dość – łapiemy Tuk Tuka, który za 50BTH podwozi nas na Khao San. Tam dokańczamy zakupy – może jest drożej niż na targu ale zdecydowanie przyjemniej. Kupujemy tradycyjne tajskie trójkątne poduszki-leżanki, szkatułki z drewna tekowego i figurki Buddy. Sebastian kupuje sobie 10 koszulek z zabawnymi nadrukami, tajskie spodenki-rybaczki, ja kupuje ‘sindbadki’ i pięć materiałowych toreb. No i oczywiście ‘Rolexy’ po 100-200 BTH 🙂

Idziemy zanieść zakupione pamiątki i prezenty do hotelu i od razu pakujemy plecaki.  Ostatni wieczór postanawiamy spędzić w gorącej atmosferze Khao San. Będzie nam tego brakowało!

 

Bangkok – Moskwa

21 marca 2010

Zamówiona w hotelu taksówka zawozi nas za 350 BTH na lotnisko. Za 150 BTH owijamy nasze plecaki folią, żeby paski nie wkręciły się w taśmy i nie rozerwały bagażu. Odprawiamy się, robimy jeszcze ostatnie zakupy w bezcłówkach wydając pozostałe w portfelu Baty i do odlotu siedzimy w lotniskowej knajpie wspominając nasze cudo-wakacje. Samolot odlatuje punktualnie i po ośmiu godzinach lotu jesteśmy w Moskwie.

Nie mamy ochoty na noc na lotnisku. W informacji pytamy o hotel w pobliżu lotniska – nie mamy żadnych ciepłych ubrań, więc dalekie wędrówki nie wchodzą w grę. Pani prowadzi nas na przystanek, skąd zabiera nas darmowy hotelowy bus. Hotel to typowy bezduszny hotelowiec z rzędami takich samych pokoi i korytarzy. Na dodatek piekielnie drogi: 5000 rubli za dwójkę za noc ze śniadaniem. Internet działa jedynie w lobby. Ale co zrobić. W krótkich rękawkach i sandałach moskiewskiej zimie nie poradzimy. Idziemy spać.

 

Polecane książki

Przepraszamy, ale obecnie brak jest możliwości komentowania.