
Nomen Oman i jeden dzień w Maskacie
W podróży często bywa tak, że nie ma się tyle czasu, ile by się chciało na dokładne poznanie danego kraju, miasta, miejsca. Bywa też tak, że będąc w ciepłym kraju chciałoby się poleniuchować na plaży, łykając trudnodostępne w ojczyźnie endorfiny bez wyrzutów sumienia, że tuż obok czekają niewyeksplorowane zabytki, cuda natury, fascynujące tradycje i obyczaje. Okrutny limit urlopu sprawia, że podróżując jesteśmy w wiecznym niedoczasie. Nomen Oman tak też było z nami podczas przedłużonego, ramadanowego weekendu w Maskacie. Niby aż 5 dni, jednak do zobaczenia tak wiele atrakcji porozrzucanych w sporych odległościach od siebie na terenie całkiem sporej aglomeracji, jaką jest stolica Omanu. Stąd ten artykuł-poradnik pod tytułem: co zrobiłby Wiewiórki, gdyby miały do dyspozycji tylko jeden, jedyny dzień w Maskacie i dlaczego.
Maskatowe plaże
Maskat (z angielskiego Muscat), to stolica państwa Oman, leżącego na Półwyspie Arabskim nad Zatoką Omańską. Ci sprytniejsi wydedukowali już na pewno, że są tu plaże. Bywają szerokie, bywają wąskie. Niektóre zagospodarowane pod turystów (niewiele), inne dzikie, przeważnie puste. Do dyspozycji są te surowe i kamieniste, nie brakuje też rajskich, pokrytych miałkim piaseczkiem.
Pogoda plażowaniu sprzyja. Temperatury niewiele poniżej 20 stopni jedynie zimą. Latem sięgają 40stu. Słońce właściwie gwarantowane. Morska bryza pomaga przetrwać upały. Jednak, jeżeli do dyspozycji jest tylko jeden, jedyny dzień, Wiewiórki polecają zwiedzanie cywilizacji. W Maskacie można znaleźć prawdziwe perełki, których nie da się zobaczyć nigdzie indziej, natomiast plaże, jak to plaże, w przyrodzie występują w wielu miejscach.
Masktowa cywilizacja
Cały Maskat to właściwie skupisko mniejszych miasteczek i wiosek. Położony jest na powierzchni 3500 km2. Dla porównania Warszawa zajmuje skromne 500 km2. Zagęszczenie ludności jest jednak o połowę mniejsze niż w naszej, polskiej stolicy, chociaż to i tak najgęściej zaludniony obszar kraju. Powodem jest uwarunkowanie terenu. Maskat to właściwie prawie same skały.
Osady ludzkie znajdowały sobie naturalne równiny i doliny lub dosłownie wrzynały się w nieprzyjazny teren ze swoimi domami. Żeby przemieścić się między jedną osadą a drugą, często trzeba było zbudować drogę tam, gdzie było to najłatwiejsze czyli niekoniecznie w linii prostej, po najmniejszej linii oporu. Dlatego odległości między osadami, obecnie dzielnicami, oraz tym, co mają najlepszego do zaoferowania turystom często liczy się w kilkudziesięciu kilometrach, pomimo, że administracyjnie to ciągle to samo miasto.
Jedną z takich dzielnic jest Matrah. Absolutny numer jeden na liście miejsc do odwiedzenia w Maskacie. Matrahowa cywilizacja jest oryginalna, tradycyjna, piękna.
Matrah. Cywilizacja, tradycja, plaża
Matrah (z angielskiego Muttrah / Mutrah) to niewielkie miasteczko należące do aglomeracji stolicy Omanu, Maskatu.
Matrah znalazł sobie niewielki kawałek płaskiego miejsca między Zatoką Omańską a pasmem skalistych gór. Wystarczy oddalić się lekko od linii brzegowej, a na drodze od razu wyrastają skały, jeżeli nie wyrastają już bezpośrednio z wody.
Ze względu na swoje położenie geograficzne Matrah był strategicznym portem handlowym. To stąd wyruszały karawany z towarami przywożonymi z całego świata drogą morską. Stąd wypływały statki z omańskimi dobrami eksportowymi. Dlatego Matrah bardzo szybko się bogacił, a kolejne osady i miasteczka budowano w jego najbliższej okolicy.
Po dziś dzień odgrywa ważną rolę w gospodarce Omanu, ze względu na ropociągi łączące go z miejscami wydobycia głównego bogactwa naturalnego kraju.
Stare kupieckie kamienice nie zostały zastąpione nowoczesnymi budynkami. Nie ma tu szklanych drapaczy chmur. Nie ma tu nawet budynków wyższych niż kilka pięter! Matrah zachował swój tradycyjny wygląd i historyczny klimat. To, w połączeniu ze skalistym tłem i turkusowymi wodami Zatoki Omańskiej, czyni go miejscem niezaprzeczalnie wyjątkowym. Podróż z nowoczesnego Dubaju do tradycyjnego Matrah to jak podróż w czasie.
Jeden dzień w Matrah
Warto zamieszkać w Matrah, ponieważ urok starych kupieckich kamieniczek na tle skał jest warty milion dolarów. Ponieważ atmosferę omańskich tradycji czuć tu najmocniej. Ponieważ najbliżej stąd do najciekawszych, naszym wiewiórczym zdaniem, atrakcji stolicy.
O hotelu, który wybraliśmy można przeczytać tutaj, więcej o praktykaliach wyjazdu do Omanu można przeczytać tutaj
Punkt Zero: Targ Rybny (Fish Market)
W Matrah warto zamieszkać w pobliżu portu, żeby odwiedzić targ rybny, który ożywa codziennie o bardzo wczesnej porze, mianowicie między 6.00 a 10.00 rano.
Jeżeli wybierzecie polecany przez nas hotel Naseem, wystarczy wstać, narzucić coś na siebie i pokonać zaledwie jakieś 300 metrów, żeby dotrzeć do rybnego targu i obejrzeć co pływa w okalających Matrah wodach Zatoki Omańskiej. A pływa dużo. Rybacy taczkami zwożą tam morskie potworki, które natychmiast wykupują restauratorzy, lokalni mieszkańcy i handlarze. Patroszą ogromne ryby na szerokich, metalowych ladach i pakują do skrzyń wypełnionych lodem. Rybołówstwo to omańska tradycja.
Gromadzą się tu też o tej porze bezdomne koty i psy w nadziei na rybią głowę, czy inny morski ochłap. Łatwe to dla nich śniadanie. Koty są milusińskie, jednak psy bywają agresywne. To właściwie dzikie zwierzęta, żyjące na ulicy i walczące między sobą o teren i wpływy. Lepiej nie wchodzić im w drogę.
Po obejrzeniu taczek sardynek, krewetek oraz innych, często kolosalnych, dziwolągów patroszonych przez sprawne ręce rybich sprzedawców, warto przejść się po portowych pomostach.
Warto dać się również ująć widokowi wschodzącego nad zatoką słońca.
Po tych wszystkich wrażeniach ciągle zdążycie wziąć prysznic, zjeść śniadanie w hotelu i wyruszyć na całodniowe, piesze zwiedzanie zabytków Matrah. Do punktu startowego najlepiej jednak dotrzeć autobusem linii 4. Przystanek znajduje się rzut beretem od hotelu. Koszt biletu to 300 baisa, płatne w gotówce u kierowcy. Wysiąść trzeba na ostatnim przystanku trasy, czyli Pałac Sułtana.
1. Pałac Sułtana Qaboos, Al Alam Palace
Trasę zwiedzania Matrah polecamy rozpocząć od atrakcji, które zobaczyć trzeba, jednak nie można do nich wejść. Zaletą takiego stanu rzeczy jest rozpoczęcie dnia jak najwcześniej to możliwe. Takim punktem jest Pałac Sułtana Qaboos, zwanego też Al Alam Palace. Sułtan Omanu rzeczywiście tam bywa, więc na pokoje nie wpuszcza, pomimo że nie zawsze jest obecny. To jedna z sześciu jego rezydencji na terenie Maskatu. Z zewnątrz pałac wygląda lekko kiczowato, jednak zdobył sobie całkiem sporo amatorów.
Zbudował go pra pra pra pra pra pra pradziadek sułtana Qaboos. Swój obecny kształt zawdzięcza przebudowie przeprowadzonej w 1972 roku. Sułtan przyjmuje w nim najważniejszych gości.
Pałac Sułtana otoczony jest pięknym ogrodem, budynkami rządowymi, malowniczymi fortami i wieżami obserwacyjnymi na skałach.
Lonely Planet pisze, że konieczne jest selfie pod bramą pałacu. A może lepiej pod drzewem?
Kolejne punkty zwiedzania znajdują się na tyłach pałacu, który należy obejść z lewej strony. Po drodze warto zatrzymać się na zdjęcie pod malowniczym murem obrośniętym pięknymi, okwieconymi drzewami.
2. Fort Al Mirani
Na tyłach Pałacu Sułtana położony jest przepiękny Fort Al Mirani.
Legenda głosi, że przyczynił się do upadku władzy portugalskich kolonizatorów. Ponoć portugalski komandor zakochał się w pięknej córce hinduskiego kupca, który odmówił mu jej ręki ze względu na różnice wyznań religijnych. Komandor zagroził kupcowi wprowadzeniem embargo na jego towary a, w konsekwencji, doprowadzeniem go do bankructwa. Sprytny Hindus zgodził się więc na ślub. Postawił jednak warunek: huczne wesele musi odbyć się w prestiżowo położonym forcie Al Mirani. Uznał jednak, że fort wymaga renowacji, by ceremonia odbyła się dodatkowo w eleganckich warunkach, co Hindus zaoferował się sfinansować. W rzeczywistości przez rok wykradał z fortu zapasy żywności, broń i amunicję. Gdy całkowicie opustoszył fort, czyniąc go kompletnie niezdolnym do obrony, dał znać omańskiemu sułtanowi BinSaif, który w 1649 roku z łatwością odbił fort z rąk Portugalczyków. Wesele oczywiście nigdy się nie odbyło.
3. Fort Al Jalali
Idąc kawałek dalej w kierunku brzegu Zatoki Omańskiej odnajdziecie przepiękny widok na kolejny fort Al Jalali.
Al Jalali, nazywany też fortem Ash Sharqiya, zbudowali w XVI wieku portugalscy kolonizatorzy. Położony na skale fort jest dostępny jedynie z łodzi, po pokonaniu wykutych w skale widocznych z daleka stromych schodach. Dlatego przez lata wykorzystywany był jako więzienie. Nie można było z niego uciec inną drogą.
Oba forty można podziwiać z malowniczej uliczki zbudowanej między skałami a wodami zatoki.
4. Tunel
Idąc dalej wzdłuż brzegu traficie na wykuty w skale tunel. Wygląda na dostępny jedynie dla samochodów, jednak nie dajcie się zwieść. Przejdziecie nim z powrotem w okolice Pałacu Sułtana.
5. Muzeum Narodowe Omanu
Po zatoczeniu tego kółka i przemierzeniu całego placu przed Pałacem Sułtana, wrócicie pod drzwi Muzeum Narodowego, czyli mniej więcej tam, gdzie wysiedliście z autobusu.
Muzeum Narodowe Omanu znajduje się dokładnie naprzeciwko Pałacu Sułtana. Otwarte jest od 10.00 do 17.00, w piątki od 14.00 do 18.00. Warto więc tak rozplanować zwiedzanie poprzednich atrakcji, żeby trafić tu zaraz po otwarciu. Bilet wstępu nie jest może najtańszy, kosztuje aż 5 Riali za osobę, jednak, naszym wiewiórczym zdaniem, warto. Uwaga! Płatność możliwa wyłącznie kartą.
Muzeum Narodowe zostało udostępnione dla zwiedzających w 2016 roku, po trzech latach od decyzji o jego budowie. Budynek zbudowano z prawdziwym rozmachem. Przestrzenne, wysokie i z gustem zorganizowane sale wystawowe są atrakcją samą w sobie. Na powierzchni niemal 4 tysięcy metrów kwadratowych udostępniono artefakty omańskiej kultury, archeologiczne i historyczne kolekcje, łatwo podana historia kraju oraz przepiękne, tradycyjne, rzeźbione meble (mogłabym je mieć prawie wszystkie w domu!). Nie przegapcie 15sto minutowego filmu o Omanie w sali kinowej na parterze budynku.
6. Muzeum Bait Al Zubair
Tej atrakcji nie dane nam było odwiedzić. Ramadan, upał, zamknięte sklepy i brak wody zadecydowały, że celowo ją pominęliśmy. Słyszeliśmy jednak, że warto, więc nie omijajcie jej tak jak my. Jeżeli macie ciągle dobry czas zwiedzania, na pewno znajdziecie okienko na odwiedziny tego wyjątkowego ponoć miejsca. To muzeum zorganizowane w prywatnym domu, przez pasjonatów omańskiej kultury i sztuki, którzy przez lata gromadzili swoją kolekcje. Znajduje się prawie po drodze do kolejnej atrakcji, więc łatwo ją wpisać w grafik spaceru po Matrah.
Więcej można przeczytać na stronie muzeum TUATJ.
7. Brama Starego Miasta
Niegdyś stary Matrah otoczony był dla bezpieczeństwa murem. Bramy miasta zamykano na noc. Praktykowano ten zwyczaj jeszcze do lat 70tych, już nie dla bezpieczeństwa, ale dla podtrzymania tradycji. Obecnie w pięknej architektonicznie Bramie Starego Miasta można zwiedzić małe muzeum opowiadające historie murów i bram Matrah. Otwarte jest między 8.00 a 14.00, od niedzieli do czwartku. Wstęp jest bezpłatny.
Na piętrze znajduje się mały skwerek z ławeczkami, gdzie można chwilę odpocząć, zjeść przygotowany wcześniej prowiant (jeżeli podążacie za naszymi wskazówkami będzie to mniej więcej pora drugiego śniadania), podziwiając piękny widok na skaliste krajobrazy miasteczka.
8. Park Kalbuh
Kawałek dalej na głównej ulicy zobaczycie drogowskaz kierujący do parku Kalbuh.
Zejdźcie w dół po schodach po prawej stronie ulicy. Zaraz przy małym, meczecie o niebieskich dachach.
To okazja, żeby przespacerować się wąskimi uliczkami między domami zwykłych Omańczyków. Domy są stare, podwórka rozbałaganione. Wszystko razem tworzy jednak malowniczy nieład i bardzo autentyczny obraz codziennego i tradycyjnego stylu życia, z którego Omańczycy są bardzo dumni.
Nieopodal bramy do parku Kalbuh znajduje się niewielka, kamienista plaża. Stoją tam rybackie łodzie. Rybackie sieci i pułapki na ryby rozrzucone w uliczkach pokazują charakter dawnego Mutrah, które od setek lat żyło z połowów.
Dziś to może bardziej hobby, ale niekoniecznie. Warto tu chwilę przystanąć, popływać w zatoczce lub przynajmniej posiedzieć obserwując lokalesów szukających krabów między okalającymi plażę kamieniami.
W parku Kalbuh stworzona jest cała infrastruktura do wypoczynku. Lokalni mieszkańcy lubią przyjeżdżać tu na weekendowe pikniki. Otwarty jest od 10.00 do 22.00, jednak nie podczas Ramadanu. Nam nie było dane do niego wejść. Zadowoliliśmy się chwilą oddechu na przyległej plaży.
9. Mutrah Cornishe
Mutrah Cornishe to promenada biegnąca wzdłuż wybrzeża Zatoki Perskiej. Ma swój początek zaraz obok parku Kalbuh i prowadzi aż do samego portu Mutrah. Jeżeli dotarliście aż tutaj, to pozostało jedynie nieco ponad 3 kilometry do jej końca.
To popularne miejsce spacerowe. Porankami i wieczorami można spotkać tu biegaczy, w ciągu upalnego dnia częściej rowerzystów i spacerowiczów, lub zupełne pustki. Wzdłuż niej ulokowane są liczne miejsca wypoczynkowe, parki rekreacyjne, przedziwne pomniki ryb, delfinów, dzbanów.
Można się przejechać wzdłuż niej wcześniej wspomnianym miejskim autobusem, tylko po co? Spacer to jedna z fajniejszych tutaj przyjemności. Zajrzyjcie przez murek do wód Zatoki Omańskiej. Aż się kłębi od ryb. Można też ponoć wypatrzeć delfiny! Nam się nie udało, ale są organizowane poranne wyprawy łodzią, gdzie delfiny są ponoć gwarantowane.
10. Park Rozrywki Al Riyam i gigantyczna kadzielnica
Po lewej stronie Mutrah Cornishe zobaczycie popularny wśród lokalnych mieszkańców park rozrywki Al Riyam. Są tam leciwe, podrdzewiałe karuzele dla maluchów, zadbane klomby, budki z lodami, ławeczki do piknikowania. Chyba jednak nie po to przyjeżdża się do Omanu. Można sobie tą atrakcję darować. Chociaż może warto zapytać najpierw dzieci (jeżeli się z nimi podróżuje)?
To, co jednak zasługuje na uwagę, to gigantyczna kadzielnica, zbudowana na królującej nad parkiem skale. W Omanie rosną drzewa kadzidłowe, niespotykane praktycznie nigdzie indziej na świecie. To właśnie na handlu kadzidłami Oman zbił swój handlowy majątek. W 2002 roku UNESCO wpisało Oman na listę światowego dziedzictwa, jako kluczowy punkt na szklaku handlu kadzidłami.
Kadzidła były uważane za zapach królów, a ich wartość przewyższała w początkowych wiekach naszej ery nawet wartość złota.
Kadzielnica podpalana jest na specjalne okazje. Za dnia odznacza się bielą na tle ciemnych, brunatnych skał. Wieczorami pięknie podświetlana zmienia kolory z czerwonego, na niebieski, żółty, zielony.
Nie można na nią wejść. Podobała się nam nawet z daleka.
11. Wieże obserwacyjne przy Carnishe
Kawałek dalej po prawej stronie na dwóch skałach stoją wieże obserwacyjne. Do jednej prowadzą wygodne schody, do drugiej trzeba się wspinać po nierównych skałach przy pomocy jedynie prowizorycznej barierki.
Podczas ramadanu zamknięte. Poza ramadanem otwarte o każdej ponoć porze. Ja bym weszła, gdybym mogła na tą ze schodami. Widoki muszą być nieziemskie. Skały, na których wieże stoją, mają zaledwie 100 – 300 metrów. To naprawdę nie będzie duże wyzwanie.
12. Punkt Widokowy przy Carnishe
Nieco dalej przy kolejnym skalistym cyplu, nad podrdzewiałą fontanną można wspiąć się na wyrastającą tam skałę. Wejście wykute jest w jej wnętrzu, więc pierwsze metry pokonuje się w ciemnościach, żeby wyjść wyżej na zewnątrz na stromą, skalistą ścieżkę. W czasie, kiedy tam byliśmy na ścieżce był prawdziwy tłok. Nawet nie próbowaliśmy się tam wspinać.
Dla tych już mocno zmęczonych, jest tu przystanek autobusowy. Jeżeli macie już dość spacerów można wsiąść w autobus i podjechać do kolejnej atrakcji.
13. Fort Matrah
Kolejną atrakcją na trasie jest Fort Matrah, jedyny fort, do którego można wejść do środka. Położony jest na szczycie skały po lewej stronie deptaka Cornishe. Żeby się do niego dostać, trzeba skręcić w uliczkę po lewej stronie skały i podejść nią kawałek w górę. Niech Was nie zraża brak chodnika dla pieszych między skałami. Innej drogi nie ma, więc wszyscy chodzą po ulicy.
Wejście do fortu znajduje się po prawej stronie, przy reklamie fortu zawieszonej na płocie.
Bilet do Fortu Matrah kosztuje 2 Riale, płatność tylko gotówką, więc przygotujcie ją wcześniej. W bezpośredniej okolicy nie ma bankomatu.
Do fortu prowadzą wygodne schody. Wyglądają znacznie gorzej, niż są w rzeczywistości. Wspinaczka zajmie jedynie kilka minut.
Wewnątrz fortu nie ma praktycznie nic. Kilka armat i pamiątkowych tablic. Jednak widoki z fortu na zatokę i miasteczko bezcenne.
Obowiązkowy punkt programu zwiedzania Matrah. Gdybyśmy mieli wybrać jedną, jedyną atrakcje Matrah, byłby to właśnie ten fort.
14. Suk Matrah
Tradycyjny Suk Matrah to jeden z najstarszych arabskich targów. Nazywany jest przez lokalesów targiem ciemności, ponieważ piękny rzeźbiony dach nie wpuszcza do sklepików promieni słonecznych. Malutkie sklepiki zawalone są omańskimi pamiątkami. Oprócz turystycznych gadżetów, takich jak magnesy na lodówkę czy breloczki do kluczy, można kupić oryginalne kadzidła i kadzielnice – najpopularniejsze pamiątki z Omanu.
Są tam również zwykłe sklepiki ze zwykłymi towarami, przeznaczonymi mieszkańców. Można kupić ubrania, garnki, przyprawy, owoce i warzywa.
Kuszą piękne rzeźby wielbłądów, ozdobne tradycyjne noże kanjars (kandżars) noszone przy pasku po dziś dzień podczas wyjątkowych okazji, kolorowe paszminy dla kobiet (lihaff), turbany (massar) dla mężczyzn i beduińską biżuterie.
Warto się pokręcić po całym targu, jak również po przylegających ulicach i uliczkach.
Sprzedawcy zapraszający do swoich sklepów nie są wcale nachalni, co uprzyjemnia zakupy czy nawet zwykły spacer wąskimi uliczkami.
Warto sobie tam po prostu pobłądzić, ale także coś kupić. Cen brak, więc warto się targować.
Targ otwarty jest codziennie od 8.00 do 13.00 i od 16.00 do 22.00. W piątki jedynie po południu.
15. Restauracja Bait Al Luban Omani
Tak intensywny dzień warto zakończyć pysznym, tradycyjnym omańskim posiłkiem.
Dokładnie naprzeciwko budynku portu znajduje się przepiękna restauracja Bait Al Luban Omani. Link znajdziecie tutaj. Na parterze jest bank. Do restauracji wchodzi się z boku budynku, z małego ogródka po prawej stronie.
W swoim menu posiada sekcję tradycyjnych dań omańskich, których naprawdę warto spróbować.
Na początku bardzo profesjonalna obsługa poczęstuje Was szklanką wody z kadzidłami. Natomiast po posiłku, dostaniecie pięknie podane daktyle, symbol omańskiej gościnności.
Wystrój restauracji jest również tradycyjny. Na podłogach leżą ręcznie tkane dywany, tapicerka kanap nawiązuje do charakterystycznych, omańskich wzorów.
Z niewielkiego balkonu rozciąga się piękny widok na port i Cornishe.
Przy wyjściu, zgodnie z omańskim zwyczajem, obsługa obleje Wam ręce różanym olejkiem.
Matrah, Matruś, Matreczek. Gdybyśmy mieli tylko jeden jedyny dzień dostępny w Maskacie, w Omanie, nie zastanawialibyśmy się ani minuty, czy poświęcić go na coś innego.
Jeżeli będziecie mieli więcej czasu, już za momencik polecimy kolejne miejsca warte odwiedzenia.
Stay tuned!
Mario
4 maja 2023 at 23:13Cześć,
dzięki za wpis/opis. Odtworzyłem Waszą przechadzkę poza restauracją – odwiedzę ją jutro. Całość trasy 'z buta’, było warto. Ludzie są tutaj nadzwyczaj uprzejmi, uśmiechnięci. Z zakupami poza marketami – dobrze jest się targować – zawsze cena wywoławcza jest przestrzelona. Pogoda jest wspaniała, chwilami gorąco w połączeniu w wilgotnością spowalnia ruchy i następował 'pad’. Ale nie żałuję żadnego z pokonanych dziś prawie 30km po Muscat.
Jeszcze raz DZIĘKI !!! 🙂
Pozdrawiam
Mariusz
admin
7 maja 2023 at 03:17Cieszymy się, że wpis się przydał. Tak, gorąc jest, ale warto się zmęczyć 🙂