Koh Kradan
Tajlandia Artykuły
Subiektywny ranking tajskich wysp
Koh Kradan Dzień po Dniu
Chiang Mai – Trang
18 stycznia 2018
Z Chiang Mai lecimy Air Asia do Bangkoku. Tu przesiadamy się na samolot do Trang.
Z lotniska w Trang odbiera nas przemiły właściciel Khuan Tung Ku Homestay, który zarezerwowaliśmy. Po drodze spełnia nasze wszystkie życzenia. Mianowicie: zawozi nas do Seven Eleven, żeby doładować mi kartę (moje dwa tygodnie zakupionego Internetu właśnie minęły). Zawozi nas na lokalny market, żebyśmy kupili sobie coś do jedzenia (w wiosce, gdzie śpimy wszystko już zamknięte o tej porze). Zawozi nas do kolejnego Seven Eleven po piwo. W pierwszym, położonym przy stacji benzynowej, był zakaz sprzedaży alkoholu. Na miejscu pokazuje nam różne pokoje. Dopłacamy 100 BTH do lepszego, bo ma fajny ganek. Resztę wieczoru spędzamy właśnie tam. Jest cicho, błogo, swojsko i pomimo zmęczenia wcale nie chce nam się spać.
Trang – Koh Kradan
19 stycznia 2018
Rano idziemy na śniadanie 50 metrów od naszego homestay. To przydrożna garkuchnia polecona przez naszego gospodarza. Nie ma menu, nie ma właściwie wyboru. Jest jeden garnek z jakąś tajską zupą. Trochę kiepsko na śniadanie.
Zauważam jajka, więc pokazuję, że wolę jajo w obojętnie jakiej postaci. I tak nie zdołam wytłumaczyć, że najbardziej chciałabym sadzone. Właścicielka i jej mąż nie mówią ani słowa po angielsku. Seb dostaje tajską zupę, ja mocno przesolonego, jednak zjadliwego omleta z cebulą. Kosztuje całość aż 180 BTH! Na takiej wiosce to prawdziwe, turystyczne zdzierstwo.
W knajpie na stanie jest duża, kolorowa papuga. Pani wypuszcza ją z klatki, jednak ptak siedzi jej przez resztę czasu albo na głowie albo na ramieniu. Jakby się bał gdziekolwiek polecieć.
Właściciel z homestay zawozi nas na przystań long tail boat. Tam dołączają do nas dwa busiki innych turystów i płyniemy na wytęsknione rajskie wyspy.
Pierwszy przystanek naszej łodzi to Koh Muk. Tu wysiada 90% pasażerów. Z morza wygląda trochę jak Malediwy. Piękna, jednak chyba bardzo turystyczna. Może wrócimy, jednak na razie chcemy mieć bezturystycznie, rajsko i cicho.
Płyniemy dalej. W międzyczasie musimy się przesiąść na jeszcze mniejszą łódkę. Ta duża nie da rady podpłynąć do brzegu. Za płytko. Obsługa zarezerwowanego bungalowa w Ao Niang Beach Resort@koh kradan04 przysyła nam zdjęcie naszego domku z przyklejoną kartką ‘Welcome Sebastian’. Uroczo.
Wysiadamy po kolana w wodzie i na dodatek zaczyna lać! Słabo rokujący początek.
Jemy lunch. Całkiem smacznie, jednak potwornie drogo. Za to domek jest super. Bardzo podstawowy. 20 m od plaży. Woda aż nieprzyzwoicie turkusowa.
Cały ośrodek składa się z kilku domków oraz knajpy.
Idziemy posnorklować. Rafy są przednie. Ryb mega dużo i bardzo, bardzo kolorowe. Wpływamy w kilkudziesięcio-osobnikowe ławice. A cały ten podwodny raj dosłownie 20 metrów od naszej przydomowej plaży. Nie ma potrzeby wynajmować łódek i płacić za przewodników.
Idziemy na spacer po wyspie. Jest po prostu bajkowo.
Po drodze zauważamy kierunkowskaz w głąb wyspy do Lost Paradise Restaurant z darmowym Wi-Fi. Postanawiamy wypróbować.
Knajpa całkiem przyjemna, jednak panuje tu lekki zaduch. Znajduje się w środku wyspy i brak morskiej bryzy jest bardzo odczuwalny. Wokoło są domki, podobne do naszych, aczkolwiek mieszkania tu nie polecam. Do plaży nie jest jakoś wybitnie daleko, tylko można się trochę poddusić. Atmosfera gęsta.
Jedzenie za to przednie! Znacznie większy wybór niż u nas. Było pysznie.
Na plaży jest też sklep spożywczy. Jedyny na wyspie. Zaopatrzenie marne i drogo.
Kupujemy sobie trzy puszki tuńczyka na czarną godzinę, Snickersy i Pringles.
Resztę dnia spędzamy na ganku słuchając szumu morza i czekając na prąd. W końcu mieliśmy przecież pracować…
W Koh Kradan jest naprawdę jak w raju.
Koh Kradan
20 stycznia 2018
Lenistwo w Raju.
Śniadanie jemy u nas w restauracji. Nauczyłam panią robić surówkę z kapusty i marchewki. Niemal wlazłam do kuchni pokazując, że potrzebuję oliwy, soli, pieprzu i cebuli i od tego momentu pani już zawsze podawała mi ‘fresh salad’ z takim właśnie zestawem. Pyszne było! Ich wersja była lekko jałowa. Do kapusty dodawali jedynie pomidory i ogórki.
Potem już tylko plaża,
Snorklowanie
Plaża
Opalanie
Plaża
I tak w kółko.
Cudowny to był dzień!
Deszcz nie chce już padać. Za to komputer padł. Prąd dopiero za 3h. Skazani na leniuchowanie.
Pięknie tu.
Koh Kradan
21 stycznia 2018
Złaziliśmy dziś całą wyspę wzdłuż i wszerz.
Teraz dylemat gdzie i czy już jechać dalej, skoro tu tak bosko.
Komputer padł 4 h temu. Prąd już za 5 minut ma być u nas w domku, jednak my znowu stołujemy się we włoskiej knajpie na drugim końcu plaży. Nie rozumiem o co tu chodzi z tymi Włochami? To już trzecia włoska knajpa tutaj, a wyspa taka malusia. Ceny też jak we Włoszech…
Na koniec pobytu trafiliśmy do lokalnej knajpy z najniższymi cenami na wyspie i dobrym jedzeniem.
Znajduje się przy głównej siedzibie portu.
Włączyli prąd, więc argumenty do robienia ‘nic’ się przeterminowały. Trzeba trochę popracować.
W takich okolicznościach przyrody praca to jednak sama przyjemność. Lepiej być po prostu nie może.
Morze szumi, ptaki śpiewają, temperatura bliska ciału. Pięknie zachodzi słońce.
Koh Kradan
22 stycznia 2018
Kradan to jedna z najpiękniejszych wysp, na których byłam, prawdziwy raj na ziemi.
Szukając na siłę minusów miałam dziś mały wypadek i zaliczyłam cztery rany cięte o rafy. Nie lubię fal, kiedy dno nie jest idealnie piaszczyste, bezskaliste i bezrafowe. To żywioł nad którym nie da się zapanować bez względu na pływackie umiejętności.
Poza tym nic tylko lenistwo.
Przedłużyliśmy znowu pobyt, jednak na jutro łódka już zamówiona. Płyniemy na Koh Muk. Nie można siedzieć w jednym miejscu skoro świat taki piękny.
Koh Kradan polecam jednak z całego serca! Jest idealnie.
O pobycie na Koh Muk można poczytać tutaj