Kobe
Japonia Artykuły
15 Największych Japońskich Dziwactw według Gajdżina
Nagasaki. Godzina w Której Zatrzymał się Czas
Onsenowe Szaleństwo Japończyków
Kobe Dzień po Dniu
Beppu – Kobe
4 października 2016
Do Kobe docieramy Shinkansenem z Beppu. Miasto zupełnie nie było na naszej liście, jednak nadciągający tajfun Megi i groźba odwołania Shinkansenów, skutecznie wygoniła nas przedwcześnie z Beppu. Podróż pociągiem do Tokio zajęłaby nam calusieńki dzień, więc postanowiliśmy zrobić sobie przystanek gdzieś mniej więcej w połowie, no może mniej niż więcej. Ściągnęła nas tam oczywiście sława wołowiny z Kobe. Nie jesteśmy typami kulinarnych pasjonatów, jednak skoro już mamy po drodze, to czemu nie spróbować.
Kobe to największy port w Japonii. Od najdawniejszych czasów było ważną placówką handlową, jednak kluczowego znaczenia nabrało w 1868 roku po otwarciu się Japonii na handel z zachodnimi kontrahentami. Do miasta przybyła wówczas cała masa cudzoziemców, a Kobe stało się miastem kosmopolitycznym. Takim pozostaje do dziś. Mieszka w nim największa ilość cudzoziemców, głównie Chińczyków, Koreańczyków, ale również Europejczyków, Amerykanów i Hindusów.
Miasto zostało doszczętnie zniszczone podczas II Wojny Światowej. Zniszczeń dopełniło silne trzęsienie ziemi w 1995 roku, w którym runęło ponad 100 tysięcy budynków, zginęło 6 tysięcy ludzi. Zostało odbudowane jako nowoczesna i modernistyczna metropolia, w której żyje się wygodnie i nie tak tradycyjnie jak pozostałej części kraju. Czuć tu oddech zachodu. Tętni nocne życie i mnóstwo międzynarodowych restauracji.
Położone jest na południowym zboczu góry Rokkosan, wciśnięte między zielone wzgórza i zatokę Osaka. Tyle o nim przeczytaliśmy w pociągu. Wszystko się potwierdziło. Kobe jest przestrzenne, pełne życia i wyjątkowo otwartych na gajdzinów Japończyków. Zdążyli się już do nas przyzwyczaić. W restauracjach nie było problemu z dogadaniem się po angielsku. Nie było problemu, żeby restauracje znaleźć. To najbardziej europejskie z Japońskich miast, jakie odwiedziliśmy.
Atrakcji turystycznych właściwie brak, jednak i tak nie mielibyśmy na nie czasu.
Wysiadamy z pociągu późnym wieczorem. Sił wystarcza nam już tylko na kolacje, nocleg i zasięgnięcia języka u mieszkającego tu kiedyś kuzyna, gdzie powinniśmy jutro spróbować słynnej wołowiny z Kobe.
Kobe – Tokio
05 października 2016
Wstajemy rano i idziemy prosto do poleconej przez kuzyna knajpy Ishida Kobe Beef Steakhouse, która posiada certyfikat złotej krowy, a według Trip Advisor’a należy do pierwszej dwudziestki restauracji najlepiej serwujących wołowinę Kobe.
Niestety jest jeszcze zamknięta. Mamy czas do 11.00
Postanawiamy wjechać kolejką linową z przeszklonym dnem do ogrodu ziół Kobe Nunobiki Herb Garden. Startuje ze stacji Shin-Kobe. Koszt kolejki to 1400 Jenów w obie strony. Widoki po drodze nieziemskie.
Mijamy wodospad Nunobiki i już żałujemy, że nie mamy czasu, żeby się wybrać tam na spacer. To podobno jedynie 30 minut, a wodospad naprawdę imponujący. Z 400 metrowego wzgórza rozciągają się piękne widoki na miasto i zatokę.
Pomimo paskudnej pogody, Kobe naprawdę robi przyjemne wrażenie.
Właściwie to chcieliśmy się tylko przejechać kolejką, jednak ogród na szczycie okazał się naprawdę śliczny.
Znajdują się w nim piękne oranżerie, rzeźby z kwiatów oraz ogrody, w których można się napić herbaty. Dzisiaj wszystko puste. Pogoda japońska… Szaro, buro i pada.
Gdybyśmy mieli więcej czasu, zeszlibyśmy ze wzgórza piechotą po zadbanych i malowniczych klombach.
Naprawdę żałowaliśmy, że do otwarcia restauracji mieliśmy jedynie 45 minut
Zjeżdżamy do kolejką linową do restauracji, a tu niespodzianka: kolejka ustawiona na kilkanaście metrów nawet przed drzwiami. No to sobie poczekamy…
W końcu udaje się nam dostać stolik. Siadamy przed własnym grillem teppanyaki, dostajemy własnego kucharza, który na naszych oczach smaży dla nas najsłynniejszą wołowinę świata.
Zapłaciliśmy za nią słono, jednak nie żałujemy. Lepszego mięsa nie jedliśmy nigdy wcześniej.
Dodatkowo, kunszt i gracja z jaką ją przyrządzał nam ją kucharz, sposób w jaki została podana… wszystko razem uczyniło ten lunch naprawdę wyjątkowym.
Gorąco polecamy zarówno miejsce, jak i całe doświadczenie.
Po lunchu wracamy do hotelu odebrać zostawione bagaże i idziemy już prosto na dworzec. Przed nami 4 godzin jazdy do Tokio. Pogoda w Kobe cały dzień ponura i deszczowa. Pomimo tego miasto zostawia po sobie zadziwiająco dobre wrażenie.
Misja ‘wołowina z Kobe’ zaliczona. Good Bye Kobe!
Więcej o odwiedzonych w Japonii miejscach można przeczytać Tokio Kioto Nagasaki Kagoshima Yakushima Beppu