Bali – raj dla oka, zmysłów, duszy i ciała
Indonezyjska wyspa Bali emanuje magią.
Gdzie się nie obejrzy stoją kamienne figurki bóstw i demonów.
Bogato rzeźbione drzwi strzegą wejścia do każdego obejścia.
Wnętrza zdobią kolorowe obrazy namalowane z największą precyzją.
Jednak zgodnie z tym co pisze Jerzy Chociłowski w swojej książce ‘Bali – kwiat z ogrodu snów’ w języku Balijskim nie istnieje pojęcie ‘sztuka’ czy ‘artysta’, nie ma artystycznych elit, galerii dzieł sztuki. Balijczycy wszyscy są z urodzenia artystami. Wszyscy mają pięknie ozdobione drzwi do domostw, misternie rzeźbione ranty dachów, okazałe domowe świątynie. Każdy Balijczyk to potrafi. Ot tak. To przecież normalne.
Przy każdej wyjątkowej okazji, jak i na co dzień, słuchają i grają muzykę gamelan. Ubierają się w koronki i kolorowo barwione sarongi, składając kilka razy dziennie ofiary swoim przodkom. Wtedy po prostu nie wypada wyglądać byle jak.
Bali to jedno wielkie centrum hołubienia ‘niebylejakości’, dobrego smaku i wyrafinowanej lokalnej kultury.
Chociłowski pisze, że na Bali ‘Sztuka stała się dla wszystkich – dla mężczyzn, kobiet, dzieci – po prostu drugą połówką codzienności, czynnością rutynową, jak praca w polu, gotowanie ryżu albo zabawa w berka. Chłop, wróciwszy przed zmierzchem do chaty, obmywa nogi z błota ryżowiska, nakłada czystą koszulę i maszeruje na próbę gamelanu; będzie grał oczywiście ze słuchu, bo nut czytać nie umie. Kobieta, przygotowawszy posiłek na następny dzień, zabiera się do batikowania lub wyplatania z bambusowego łyka i liści palmowych koszyczków na ofiarne dary. Kilkuletnie dziewczątka przerywają zabawę, by godzinami ćwiczyć arcytrudne, ściśle skodyfikowane gesty tańca zwanego legong, podobnie chłopcy – bardzo wcześnie biorą do ręki długo i młotek, przyuczając się do rzeźbiarstwa’.
Nie można się z tym nie zgodzić.
Przywołując teorię wyżej wymienionego autora dzieje się tak, ponieważ Balijczycy żyją w ciągłym strachu, zawieszeni między dobrem a złem, między opiekuńczymi bogami a złymi demonami. Codziennie muszą zabiegać o względy bóstw i uśmierzać gniew demonów. Ich sposobem na zdobycie łask u obu stron stało się piękno, które na co dzień pielęgnują: cieszy oczy bogów, łagodzi nastroje demonów. Dlatego otaczają się nim, gdzie to tylko możliwe. Plotą ofiarne koszyczki, które wypełniają kolorowymi kwiatami, palą kadzidełka. Balijski rok naszpikowany jest festiwalami, świętami religijnymi, uroczystościami na cześć bogów i uśpienie demonów. Na Bali właściwie cały czas trwa jakieś święto.
Balijczycy na przestraszonych nie wyglądają absolutnie. Są otwarci, uśmiechnięci, spokojni. Są ciekawscy, zawsze chętni porozmawiać, niestety nie zawsze udaje się znaleźć wspólny język. Mówią wolno, ściszonym głosem. Krzyk nie jest tu mile widziany. Naszym balijskim przyjaciołom uśmiechy nie schodziły z twarzy od rana do nocy. Spędzony w ich towarzystwie czas był jak panaceum na nasze zagonione, europejskie psyche.
Na Bali od razu po wyjściu z samolotu, jest inaczej niż gdziekolwiek indziej. Nawet budynek lotniska nie jest zwykłym, betonowo – szklanym klocem. Ukazują się kamienne posążki, ornamenty, koloryt lokalnej kultury. Taksówkarze w batikowych, kolorowych koszulach też wydają się sympatyczni, chociaż oczywiście chcą nas naciągnąć na zbyt drogi kurs. Co prawda z Denpasaru najlepiej od razu uciekać jak najdalej – to jedna z najbardziej zatłoczonych i głośnych części wyspy – jednak nawet tutaj człowiekowi buzia śmieje się od ucha do ucha. To jest właśnie magia Bali.
Jeżeli do tego anturażu dodamy soczystą zieleń drzew, porastających mury mchów, ozdobnie przyciętych krzaków i kolorowych kwiatów, to odpowiedź jest jasna: Bali jest rajem na ziemi.
Na Bali ptaki ćwierkają słodko podczas medytacji wśród ryżowych pól. Masażom mięśni towarzyszy szum fal oceanu. Dźwięki cymbałów gamelan relaksują umysł. Szerokie uśmiechy Balijczyków automatycznie rozszerzają nasze.
Przeczytaliśmy gdzieś kiedyś (niestety nie pamiętamy gdzie), że bogom, podczas tworzenia wszechświata odpadł mały kawałek raju, który spadł na ziemie i tak właśnie powstało Bali. Nie mamy innego wyjścia, jak się pod tą teorią podpisać. Bali jest jedyne w swoim rodzaju. Jest wyjątkowe Jest piękne.
Nawiązując do źródeł opisujących wyspę to:
‘oblubienica bogów’
‘zaczarowane miejsce na ziemskiej planecie’
‘wyspa wieczystego uśmiechu’
‘arkadia świata’
‘ostoja piękna i spokoju’
‘klejnot tropików’
‘ziemskie ustronie bóstw’
‘ogródek szczęścia’
‘wyspa dziesięciu tysiąca świątyń’
‘ostatni raj na ziemi’
‘poranek ludzkości’
‘kwiat z wyśnionego ogrodu’
Bali jest uzależniające. Chcecie tam pojechać? Sprawdźcie naszą ofertę TUTAJ.
Przeczytaj też:
Selamat Hari RayaNyepi 2018 Caka 1940 Nowy Rok po balijsku
Stolica balijskiej sztuki: Ubud
Bali kadzidłami pachnące – Canang Sari
10 niezapomnianych wodnych przeżyć na Bali